(Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy, wi
- Catadero
- Forumowy reporter
- Posty: 1669
- Rejestracja: 29 paź 2012, o 09:35
- Województwo: Wybierz
Re: (Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy
Miejsce koncentracji wojsk w Weymouth na razie odpuszczamy.
Zbiorowa fota. W białym owalu zaznaczyłem odcisk znaku fotografa.
Słabo widoczny ale metodą prób i błędów udało się odczytać, że to Oscar Way Royal Studio Colchester.
A więc wojacy szkolili się w Colchester, starym garnizonie znanym z pierwszej wojny.
Z Colchester do Weymouth jest w prostej linii 266 kilometrów i linia ta przebiega dokładnie przez środek Londynu.
Analiza zdjęcia pozwoliła na ustalenie kilku rzeczy. Na zdjęciu jest kompania brytyjskiej Royal Artillery. Charakterystyczne furażerki były co prawda wycofywane stopniowo z brytyjskiej armii ale używane były do końca wojny. z guzikami, które trafiają się i w naszych wykopkach. Generalnie Royal Artillery miała odznakę tego typu Były to również emblematy artylerii Kanady czy Australii.
ale ta kompania ma na furażerkach emblematy "gorejący granat".
Oznaką artylerzystów były też białe sznury na prawym ramieniu w mundurach wyjściowych. Widać też kilka innych oznak. Żółte strzałki-gorejący granat. Zielone na drugim-nie udało się odszyfrować, ale to pewnie dowódca kompanii-siedzi na najniższej ławce i po środku
cdn.
C.
Zbiorowa fota. W białym owalu zaznaczyłem odcisk znaku fotografa.
Słabo widoczny ale metodą prób i błędów udało się odczytać, że to Oscar Way Royal Studio Colchester.
A więc wojacy szkolili się w Colchester, starym garnizonie znanym z pierwszej wojny.
Z Colchester do Weymouth jest w prostej linii 266 kilometrów i linia ta przebiega dokładnie przez środek Londynu.
Analiza zdjęcia pozwoliła na ustalenie kilku rzeczy. Na zdjęciu jest kompania brytyjskiej Royal Artillery. Charakterystyczne furażerki były co prawda wycofywane stopniowo z brytyjskiej armii ale używane były do końca wojny. z guzikami, które trafiają się i w naszych wykopkach. Generalnie Royal Artillery miała odznakę tego typu Były to również emblematy artylerii Kanady czy Australii.
ale ta kompania ma na furażerkach emblematy "gorejący granat".
Oznaką artylerzystów były też białe sznury na prawym ramieniu w mundurach wyjściowych. Widać też kilka innych oznak. Żółte strzałki-gorejący granat. Zielone na drugim-nie udało się odszyfrować, ale to pewnie dowódca kompanii-siedzi na najniższej ławce i po środku
cdn.
C.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- Catadero
- Forumowy reporter
- Posty: 1669
- Rejestracja: 29 paź 2012, o 09:35
- Województwo: Wybierz
Re: (Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy
Kolejne foty w zasadzie nie wniosły nic nowego do identyfikacji...
Nie wiadomo, czy ci artylerzyści brali udział w desancie na kontynent-może bronili nieba nad Anglią z wyspy?
Nie udało się ustalić jednostki (próbowałem, ale ilość informacji w necie jest przytłaczająca i zrezygnowałem-tymczasowo).
Jedno jest pewne-mieli kontakt z Amerykanami. I tu widać kontrast-Anglicy (i Polacy?) na zdjęciach prawie w 100% uśmiechnięci-nawet brytyjski oficer.
* * *
Spójrzcie na wojaków US Army
C.
prócz tego, że na dwóch kolejnych zdjęciach artylerzyści mają:szef kompanii-beret (wycofywano furażerki) i tabliczkę z nazwiskiem nad lewą kieszenią bluzy a drugi wojak ma już oznaki Royal Artillery na kołnierzu.
Oficer brytyjski
W dalszym ciągu nic nie wiem o tych ludziach. Na pewno jeden z nich przeżył wojnę skoro zdjęcia znalazły się w Polsce.Nie wiadomo, czy ci artylerzyści brali udział w desancie na kontynent-może bronili nieba nad Anglią z wyspy?
Nie udało się ustalić jednostki (próbowałem, ale ilość informacji w necie jest przytłaczająca i zrezygnowałem-tymczasowo).
Jedno jest pewne-mieli kontakt z Amerykanami. I tu widać kontrast-Anglicy (i Polacy?) na zdjęciach prawie w 100% uśmiechnięci-nawet brytyjski oficer.
* * *
Spójrzcie na wojaków US Army
C.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- yukon
- Administrator
- Posty: 10904
- Rejestracja: 9 wrz 2012, o 22:46
- Województwo: Wybierz
- Lokalizacja: Wolna Republika Bieszczad.
- Kontakt:
Re: (Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy
Fajnie to rozpracowujesz Cat
Gdyby ciebie wyslali za ocean na "czyjas" wojne tez bys sie nie usmiechal
Gdyby ciebie wyslali za ocean na "czyjas" wojne tez bys sie nie usmiechal
„Bieszczadzkie Pompeje" pokryte „lawą" bujnej karpackiej roślinności.
- Catadero
- Forumowy reporter
- Posty: 1669
- Rejestracja: 29 paź 2012, o 09:35
- Województwo: Wybierz
Re: (Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy
Gdybym te godziny spędził "w lesie" zamiast przed kompem, to pewnie już pół bursztynowej komnaty byłoby w piwnicy.
C.
C.
- Catadero
- Forumowy reporter
- Posty: 1669
- Rejestracja: 29 paź 2012, o 09:35
- Województwo: Wybierz
Re: (Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy
Pogoda jak marzenie, a ja czasu nie mam na pola (a i Poldek stanowi od jakiegoś czasu nieruchomość). Jednak dobrzy ludzie pomogą.
Zgadało się ( ) o starociach przypadkiem i stałem się właścicielem tego, co niżej. Darz Dół!
I szuflada
C.
Zgadało się ( ) o starociach przypadkiem i stałem się właścicielem tego, co niżej. Darz Dół!
I szuflada
C.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- Catadero
- Forumowy reporter
- Posty: 1669
- Rejestracja: 29 paź 2012, o 09:35
- Województwo: Wybierz
(Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy, wi
W długi majowy łykend w pałacu w Słonowicach (okolice Świdwina-zachodniopomorskie)
Początkowo wyglądało na to, że się nie załapię, jednak dzięki Markowi-pojechałem.
Od domu to ponad 250 km, ale co tam. Wybraliśmy trasę krajoznawczą. Ciekawego niewiele tam było, poza coraz węższymi drogami, z których wiele usianych było dziurami. Jednak nie było pośpiechu, bo pojechaliśmy już w czwartek przed południem.
Po dotarciu na miejsce rejestracja i rozbicie namiotów (pokoje pałacowe zostały wcześniej zarezerwowane-zresztą nie na moją kieszeń ).
Mój mały, chiński namiocik zakupiony kiedyś-tam za kilka złotych, Fiat Multipla i namiot Marka (duuży) zajęły spory plac. Na szczęście zaraz po zakupie uszyłem sobie pokrowiec na namiot z nieprzemakalnego materiału. Całą noc z czwartku na piątek padało i gdyby nie dodatkowa ochrona, pewnie bym "mokro" wyglądał.
Rano miałem nawet na zapleczu mały stawek. Ale wodoodporność się potwierdziła w 100%. Wcześniej jednak w podziemiach zaliczyliśmy pierwsze spotkanie integracyjne z będącymi już na miejscu uczestnikami spotkania. Kiedy po nocy wracałem, padało z lekka, ale oświetlony fronton pałacu wraz z fontanną i pomnikiem (czyj?-nie wiem ) udało się sfotografować prosto Pierwszy, nieoficjalny, dzień zlotu minął.
CDN.
C.
odbył się zlot poszukiwaczy.Zarządca (poszukiwacz i nurek), z pomocą Przyjaciół i dzięki przychylności właściciela zorganizował trzydniowe spotkanie.Początkowo wyglądało na to, że się nie załapię, jednak dzięki Markowi-pojechałem.
Od domu to ponad 250 km, ale co tam. Wybraliśmy trasę krajoznawczą. Ciekawego niewiele tam było, poza coraz węższymi drogami, z których wiele usianych było dziurami. Jednak nie było pośpiechu, bo pojechaliśmy już w czwartek przed południem.
Po dotarciu na miejsce rejestracja i rozbicie namiotów (pokoje pałacowe zostały wcześniej zarezerwowane-zresztą nie na moją kieszeń ).
Mój mały, chiński namiocik zakupiony kiedyś-tam za kilka złotych, Fiat Multipla i namiot Marka (duuży) zajęły spory plac. Na szczęście zaraz po zakupie uszyłem sobie pokrowiec na namiot z nieprzemakalnego materiału. Całą noc z czwartku na piątek padało i gdyby nie dodatkowa ochrona, pewnie bym "mokro" wyglądał.
Rano miałem nawet na zapleczu mały stawek. Ale wodoodporność się potwierdziła w 100%. Wcześniej jednak w podziemiach zaliczyliśmy pierwsze spotkanie integracyjne z będącymi już na miejscu uczestnikami spotkania. Kiedy po nocy wracałem, padało z lekka, ale oświetlony fronton pałacu wraz z fontanną i pomnikiem (czyj?-nie wiem ) udało się sfotografować prosto Pierwszy, nieoficjalny, dzień zlotu minął.
CDN.
C.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- Catadero
- Forumowy reporter
- Posty: 1669
- Rejestracja: 29 paź 2012, o 09:35
- Województwo: Wybierz
(Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy, wi
CD
Pierwszego dnia próbowałem zaprzyjaźnić się z Garfieldem. Początkowo bardzo nieufny kocur dał się przekupić-kiełbacha, drapanie za uchem, głaskanie...Wiadomo.
Dzień drugi-z samego rana. Powitanie Potem SMSowo odezwała się grupa z Rumi. Po wymianie informacji na temat pogody przeszedłem się po terenie i już czas na śniadanie. Niezdrowe ale smaczne Przybyli Rumianie (nie mylić z Rumunami czy rumiankami-chociaż dziewczyny z Rumi to Rumianki ). Czas było się jednak ewakuować z oka cyklonu Poszedłem trochę pozwiedzać pałac i popełnić małe "świętokradztwo"-w gumofilcach na salony (za za czasów działalności PGR-u w pałacu było pewnie codziennością).
CDN
C.
Pierwszego dnia próbowałem zaprzyjaźnić się z Garfieldem. Początkowo bardzo nieufny kocur dał się przekupić-kiełbacha, drapanie za uchem, głaskanie...Wiadomo.
Dzień drugi-z samego rana. Powitanie Potem SMSowo odezwała się grupa z Rumi. Po wymianie informacji na temat pogody przeszedłem się po terenie i już czas na śniadanie. Niezdrowe ale smaczne Przybyli Rumianie (nie mylić z Rumunami czy rumiankami-chociaż dziewczyny z Rumi to Rumianki ). Czas było się jednak ewakuować z oka cyklonu Poszedłem trochę pozwiedzać pałac i popełnić małe "świętokradztwo"-w gumofilcach na salony (za za czasów działalności PGR-u w pałacu było pewnie codziennością).
CDN
C.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- Wędrus
- Administrator
- Posty: 2741
- Rejestracja: 10 wrz 2012, o 20:59
- Województwo: Wybierz
- Lokalizacja: Galicja
(Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy, wi
Catadero z tą brodą z miejsca w Bieszczadach byś dostało honorowe obywatelstwo i miano "zakapiora"
"Prawdziwy Polak nie kradnie, tylko zdobywa w walce, konfiskuje albo rekwiruje"
- Catadero
- Forumowy reporter
- Posty: 1669
- Rejestracja: 29 paź 2012, o 09:35
- Województwo: Wybierz
(Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy, wi
CD
Piątek-kontynuacja.
Pałac w Słonowicach jest pałacem myśliwskim, więc zapełniony jest wszelkiego rodzaju trofeami z całego świata.
obejrzałem tylko część eksponatów a tylko niewiele uwieczniłem na fotach. Pozwoliłem sobie nawet pociągnąć łosia za brodę (zwróćcie uwagę na wielkość-syberyjski łoś) oraz niedźwiedzia za ogon. Tu już bez fotki.
Potem śniadanko i wyjazd w teren. Niestety-przekopany do bólu-miejscowi działają ostro.
Przystąpiliśmy do odkrywania tajemniczych podziemi na zapleczu pałacu. Okazało się, że są to dwa pomieszczenia oddzielone ścianą. Jak się okazało było to niestety zabytkowe szambo-nie wiadomo z jakiego okresu. Przykryte płytami prawdopodobnie pod koniec XX wieku. Poszukiwania wewnątrz nie dały praktycznie rezultatu a panująca wewnątrz wysoka temperatura znacznie utrudniła eksplorację. Nawet pomimo umieszczenia wewnątrz butli z powietrzem. Tajemnica podziemi została częściowo wyjaśniona.
Drugim zaplanowanym działaniem było poszukiwanie zbiorowej mogiły, lecz ze względu na ubitą ziemię, resztki spalonych budynków i żużel wykrywacze okazały się bezużyteczne.
Nadchodził wieczór-pora by coś "przekąsić"
CDN
C.
Piątek-kontynuacja.
Pałac w Słonowicach jest pałacem myśliwskim, więc zapełniony jest wszelkiego rodzaju trofeami z całego świata.
obejrzałem tylko część eksponatów a tylko niewiele uwieczniłem na fotach. Pozwoliłem sobie nawet pociągnąć łosia za brodę (zwróćcie uwagę na wielkość-syberyjski łoś) oraz niedźwiedzia za ogon. Tu już bez fotki.
Potem śniadanko i wyjazd w teren. Niestety-przekopany do bólu-miejscowi działają ostro.
Przystąpiliśmy do odkrywania tajemniczych podziemi na zapleczu pałacu. Okazało się, że są to dwa pomieszczenia oddzielone ścianą. Jak się okazało było to niestety zabytkowe szambo-nie wiadomo z jakiego okresu. Przykryte płytami prawdopodobnie pod koniec XX wieku. Poszukiwania wewnątrz nie dały praktycznie rezultatu a panująca wewnątrz wysoka temperatura znacznie utrudniła eksplorację. Nawet pomimo umieszczenia wewnątrz butli z powietrzem. Tajemnica podziemi została częściowo wyjaśniona.
Drugim zaplanowanym działaniem było poszukiwanie zbiorowej mogiły, lecz ze względu na ubitą ziemię, resztki spalonych budynków i żużel wykrywacze okazały się bezużyteczne.
Nadchodził wieczór-pora by coś "przekąsić"
CDN
C.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- yukon
- Administrator
- Posty: 10904
- Rejestracja: 9 wrz 2012, o 22:46
- Województwo: Wybierz
- Lokalizacja: Wolna Republika Bieszczad.
- Kontakt:
(Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy, wi
Widac fajny zlot ,takie szamba powinny byc pelne ciekawych fantow
Cat przez ten boczek z fotki musialem jechac do sklepu i sobie taki kupic,juz jest na grillu
Cat przez ten boczek z fotki musialem jechac do sklepu i sobie taki kupic,juz jest na grillu
„Bieszczadzkie Pompeje" pokryte „lawą" bujnej karpackiej roślinności.
- Catadero
- Forumowy reporter
- Posty: 1669
- Rejestracja: 29 paź 2012, o 09:35
- Województwo: Wybierz
(Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy, wi
Sam nie moge doczekać się kolacji
CD
Niedziela. Kto chciał to wyłożył fanty do konkursu. Wyboru dokonali uczestnicy zlotu. Oto zwycięzca i nagroda. Jeszcze tylko zbiorcze foto tych, którzy nie musieli wcześniej wyjechać. Pożegnanie. Moje miśki już gotowe do drogi I czas na podsumowanie.
Po pierwsze-księżyc w całym kraju świeci tak samo, bo "księżycówka z różnych regionów smakuje tak samo dobrze
Po drugie-impreza, pomimo że pierwszy raz zorganizowana-na 4,8 w pięciostopniowej skali.
Uczestników zarejestrowanych było ponad 70-część musiała wcześniej się ewakuować.
Po trzecie-jedzenie-uff, chyba lepiej być nie może. Dodam, że codziennie był wielki gar grochówy na "wolnym wybiegu"-ile kto chciał, kawa i herbata(kilka rodzajów) bez ograniczeń.
Jest nadzieja, że kolejny "spęd" w tym miejscu będzie równie pozytywny i liczniejszy. Pomyślcie nad tym.
Wasz reporter-Łośtadero (to chyba kara za ciąganie łosia za brodę Na szczęście-krótkotrwała.
C.
W reportażu prócz moich zdjęć wykorzystałem także foty Hubala.
CD
Niedziela. Kto chciał to wyłożył fanty do konkursu. Wyboru dokonali uczestnicy zlotu. Oto zwycięzca i nagroda. Jeszcze tylko zbiorcze foto tych, którzy nie musieli wcześniej wyjechać. Pożegnanie. Moje miśki już gotowe do drogi I czas na podsumowanie.
Po pierwsze-księżyc w całym kraju świeci tak samo, bo "księżycówka z różnych regionów smakuje tak samo dobrze
Po drugie-impreza, pomimo że pierwszy raz zorganizowana-na 4,8 w pięciostopniowej skali.
Uczestników zarejestrowanych było ponad 70-część musiała wcześniej się ewakuować.
Po trzecie-jedzenie-uff, chyba lepiej być nie może. Dodam, że codziennie był wielki gar grochówy na "wolnym wybiegu"-ile kto chciał, kawa i herbata(kilka rodzajów) bez ograniczeń.
Jest nadzieja, że kolejny "spęd" w tym miejscu będzie równie pozytywny i liczniejszy. Pomyślcie nad tym.
Wasz reporter-Łośtadero (to chyba kara za ciąganie łosia za brodę Na szczęście-krótkotrwała.
C.
W reportażu prócz moich zdjęć wykorzystałem także foty Hubala.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- Catadero
- Forumowy reporter
- Posty: 1669
- Rejestracja: 29 paź 2012, o 09:35
- Województwo: Wybierz
(Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy, wi
BONUS
W sobotę po południu wraca na teren pałacu (między innymi) dwóch naszych kolegów-eksploratorów. Wkurzonych i rozbawionych jednocześnie.
Opowiadaną kilkakrotnie historię można streścić w ten sposób:
"Usłyszeliśmy pracujący gdzieś po drugiej stronie drogi ciągnik. Okazja na poszukiwania. Poszliśmy. Chłop jeździ ciągnikiem po polu. Zaczepiony kilkuskibowy pług odwala głębokie skiby. Dobrze jest! Czekamy aż gościu zawróci i podjedzie do nas. Podjechał. Stanął. Na ciągniku napoczęte piwko. Witamy się i proponujemy piwo.
-Nie piję!
O-żesz ty...Kiepski początek, ale próbujemy dalej.
-Możemy po tym zaoranym pochodzić trochę z wykrywaczem?
-Nie. Podeptata.
Wkurzenie wzrasta ale brniemy dalej.
-A tamto zaorane pole na końcu wsi to czyje?
-Moje. Ale tam też nie wolno i nie chodźta bo tam jest ochroniarz!
Zaczęliśmy się gotować i wtedy zadajemy pytanie
-Panie, a gdzie się podziało złoto z pałacu?
-Jakie złoto? Zjedli obiad i uciekli...
-A pan jesteś powojenny?
-No, urodzony po wojnie.
Odwrót."
Opowieść powtarzana wielokrotnie zawsze powodowała salwy śmiechu a szlagwort "PODEPTATA" jeszcze w niedzielę nas rozśmieszał.
Tak więc nie chodźta nawet po zaoranym, bo podeptata.
C.
W sobotę po południu wraca na teren pałacu (między innymi) dwóch naszych kolegów-eksploratorów. Wkurzonych i rozbawionych jednocześnie.
Opowiadaną kilkakrotnie historię można streścić w ten sposób:
"Usłyszeliśmy pracujący gdzieś po drugiej stronie drogi ciągnik. Okazja na poszukiwania. Poszliśmy. Chłop jeździ ciągnikiem po polu. Zaczepiony kilkuskibowy pług odwala głębokie skiby. Dobrze jest! Czekamy aż gościu zawróci i podjedzie do nas. Podjechał. Stanął. Na ciągniku napoczęte piwko. Witamy się i proponujemy piwo.
-Nie piję!
O-żesz ty...Kiepski początek, ale próbujemy dalej.
-Możemy po tym zaoranym pochodzić trochę z wykrywaczem?
-Nie. Podeptata.
Wkurzenie wzrasta ale brniemy dalej.
-A tamto zaorane pole na końcu wsi to czyje?
-Moje. Ale tam też nie wolno i nie chodźta bo tam jest ochroniarz!
Zaczęliśmy się gotować i wtedy zadajemy pytanie
-Panie, a gdzie się podziało złoto z pałacu?
-Jakie złoto? Zjedli obiad i uciekli...
-A pan jesteś powojenny?
-No, urodzony po wojnie.
Odwrót."
Opowieść powtarzana wielokrotnie zawsze powodowała salwy śmiechu a szlagwort "PODEPTATA" jeszcze w niedzielę nas rozśmieszał.
Tak więc nie chodźta nawet po zaoranym, bo podeptata.
C.
- Catadero
- Forumowy reporter
- Posty: 1669
- Rejestracja: 29 paź 2012, o 09:35
- Województwo: Wybierz
- Has thanked: 115 times
- Been thanked: 353 times
Re: (Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy, wi
W zasadzie nagłe i niespodziewane "pospolite ruszenie". W piątek z rana wyjazd.
A zaczęło się niewinnie. Jeden z kolegów uzyskał dostęp do nagrań, które swojemu dziadkowi robił jego znajomy. Dziadek w chwilach dobrego humoru opowiadał zwłaszcza o działaniach swojego oddziału we wrześniu 1939. Dziadek dobry humor miał często, więc trochę tych nagrań się zebrało. A pamięć starszy pan miał dobrą i chociaż widać, że czasem trochę popuszczał wodze fantazji, to jednak dane co do miejsc były precyzyjne. I tak te informacje o miejscach wygoniły nas w teren.
Trzy samochody wywiozły nas w prawie nie znany nam teren (w okolicach już bywaliśmy). Dojazd na miejsce okazał się jednak niemożliwy. Rozjeżdżona polna droga upstrzona błotnistymi pułapkami nie dała nam szansy. Trzeba było zostawić autka na poboczu i ... spacerek przez rozmiękłe po ostatnich deszczach pola. Kiedy dotarliśmy na miejsce okazało się, że teren jest trudny. Bardzo trudny. Śliskie, strome skarpy. Odnaleźliśmy drogę wśród drzew, o której wspominał Dziadek. Zaczynała się nigdzie i poprzecinana głębokimi parowami wyżłobionymi przez spływającą przez lata wodę kończyła się nagle. Pierwszymi znaleziskami były polskie łuski od naboi do mausera, podkowy i jakieś żelastwa. W tym okucie orczyka. Prócz tego guziki, sprzączki, i jakieś nieokreślone bliżej "żelaziwa".
Historia o pobycie oddziału kawalerii WP zaczynała się klarować.
* * *
Pierwszy bagnet wyszedł na stromym zboczu a jego pozyskanie jeden z kolegów "opłacił" widowiskowym zjazdem kilkunastu metrów po zboczu. Drugi-prawie w połowie bukowego lasu na samym skraju głębokiego parowu. CDN
A zaczęło się niewinnie. Jeden z kolegów uzyskał dostęp do nagrań, które swojemu dziadkowi robił jego znajomy. Dziadek w chwilach dobrego humoru opowiadał zwłaszcza o działaniach swojego oddziału we wrześniu 1939. Dziadek dobry humor miał często, więc trochę tych nagrań się zebrało. A pamięć starszy pan miał dobrą i chociaż widać, że czasem trochę popuszczał wodze fantazji, to jednak dane co do miejsc były precyzyjne. I tak te informacje o miejscach wygoniły nas w teren.
Trzy samochody wywiozły nas w prawie nie znany nam teren (w okolicach już bywaliśmy). Dojazd na miejsce okazał się jednak niemożliwy. Rozjeżdżona polna droga upstrzona błotnistymi pułapkami nie dała nam szansy. Trzeba było zostawić autka na poboczu i ... spacerek przez rozmiękłe po ostatnich deszczach pola. Kiedy dotarliśmy na miejsce okazało się, że teren jest trudny. Bardzo trudny. Śliskie, strome skarpy. Odnaleźliśmy drogę wśród drzew, o której wspominał Dziadek. Zaczynała się nigdzie i poprzecinana głębokimi parowami wyżłobionymi przez spływającą przez lata wodę kończyła się nagle. Pierwszymi znaleziskami były polskie łuski od naboi do mausera, podkowy i jakieś żelastwa. W tym okucie orczyka. Prócz tego guziki, sprzączki, i jakieś nieokreślone bliżej "żelaziwa".
Historia o pobycie oddziału kawalerii WP zaczynała się klarować.
* * *
Pierwszy bagnet wyszedł na stromym zboczu a jego pozyskanie jeden z kolegów "opłacił" widowiskowym zjazdem kilkunastu metrów po zboczu. Drugi-prawie w połowie bukowego lasu na samym skraju głębokiego parowu. CDN
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- Rating: 5.56%
- Catadero
- Forumowy reporter
- Posty: 1669
- Rejestracja: 29 paź 2012, o 09:35
- Województwo: Wybierz
Re: (Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy, wi
Trzeci bagnet odnalazł się na skraju lasu i pola, kilka metrów od poprzedniego.
Nie, nie-czwartego nie było
* * *
Po drodze, kierując się zeznaniami Dziadka po krótkich poszukiwaniach natrafiliśmy na miejsce, w którym przed poddaniem się Niemcom żołnierze polscy niszczyli w ognisku amunicje do UR-a wrzucając w ogień całe magazynki. Opowieści Dziadka się potwierdziły. Szkoda, że zmarł kilka lat temu,bo jeszcze wiele mógłby nam dopowiedzieć.
Pewnym jest, że do tej pory żaden poszukiwacz w tym miejscu nie był. Był na pewno grzybiarz. Teraz mam już dwa takie Rolexy z lasu
Trafiła się taż 20-groszówka z 1923 roku. * * *
Niedziela przywitała nas ulewą i podjęliśmy decyzję o powrocie. Jednak temat pozostaje otwarty i wkrótce jeszcze zapewne kilka razy tam poszukamy.
C.
Niestety prawie wszystkie znajdki nie są moje-w tym wszystkie bagnety
Ale trzeba mieć nadzieję.
C.
Czwarty...Nie, nie-czwartego nie było
* * *
Po drodze, kierując się zeznaniami Dziadka po krótkich poszukiwaniach natrafiliśmy na miejsce, w którym przed poddaniem się Niemcom żołnierze polscy niszczyli w ognisku amunicje do UR-a wrzucając w ogień całe magazynki. Opowieści Dziadka się potwierdziły. Szkoda, że zmarł kilka lat temu,bo jeszcze wiele mógłby nam dopowiedzieć.
Pewnym jest, że do tej pory żaden poszukiwacz w tym miejscu nie był. Był na pewno grzybiarz. Teraz mam już dwa takie Rolexy z lasu
Trafiła się taż 20-groszówka z 1923 roku. * * *
Niedziela przywitała nas ulewą i podjęliśmy decyzję o powrocie. Jednak temat pozostaje otwarty i wkrótce jeszcze zapewne kilka razy tam poszukamy.
C.
Niestety prawie wszystkie znajdki nie są moje-w tym wszystkie bagnety
Ale trzeba mieć nadzieję.
C.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- Wędrus
- Administrator
- Posty: 2741
- Rejestracja: 10 wrz 2012, o 20:59
- Województwo: Wybierz
- Lokalizacja: Galicja
Re: (Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy, wi
Kurde niezła historia!!! gdzieś MUSI być UR
"Prawdziwy Polak nie kradnie, tylko zdobywa w walce, konfiskuje albo rekwiruje"