Zdjęcie Lidaru przedstawia dziury po schronach, temat jest na tyle ciekawy, że postaram się wrzucić jeszcze więcej informacji. Przedstawione tłumaczenia na przesłanym linku, są kontynuacją książki, dla mnie Bestselleru ,, Der Russenkopf '' Przepiękna historia, budowy i obrony, tragedia Wojsk Carskich, gdzie każdy rozdział jest bardziej ciekawszy od drugiego.
Sterty, warstwy poległych tam żołnierzy próbujących zdobyć Russenkopf, są prawie nie do pomyślenia.
Co ciekawe gdyby nie książka, słuch o tym by zaginął, nawet najstarsi żyjący dziś miejscowości już prawie nic o tym nie wiedzą.
Kilka lat temu tak, pełno odłamków, ołowianych kulek szrapnela, bez wykrywacza można zbierać po pługu który to orał pod sadzonki. Dużo pustych szklanek po szrapnelach , resztek po nich. Strach chodzić, boje się niewybuchów, nie znam się na tym i tym się nie interesuje.
Tam odłamki i resztki zapałów, najlepiej brać dużo torbę na ten złom, mimo że tam wcześniej było mnóstwo poszukiwaczy, tak wynika z relacji bardzo miłego dziadka mieszkającego najbliższej tego miejsca. Dziadek bardzo miły na kawę zapraszał, koniecznie żebym zaszedł, poza tym ogólnie miejsce bardzo fajne.
Mieszkam około 4 km. —5 km. Od Russenkopf, powiem że jeśli nie książka, nie kroniki to nigdy o tym nie słyszałem. U nas dużo ludzi ma wykrywacze, sam z wieloma poszukiwaczami rozmawiałem.
W lasach jest jest wiele lejów po ziemiankach, a to ma do siebie taki urok że jak magnes przyciąga i kto te byłe dziury po dawnych schronach z patykiem spotka ten nie odpuszcza, nie potrzeba do tego historii. Bliżsi miejscowi, mają jakąś szczontkową wiedzę, ale tylko trochę coś tam słyszeli. Ciężko sobie wyobrazić co tam pierwsi detektorystyści znaleźli, co zastali skoro miejsce ma tak ciekawą historię.
Może któregoś dnia tam pojadę i zrobię kilka zdjęć, poczekam aż mrozy ustąpią i śnieg.
Ja niestety mam bana na wędrówki z patykiem, za tydzień żona do porodu się szykuje, ojciec dzień wcześniej na 2 miesiące na onkologiczny do Warszawy jedzie +praca i zima. Dlatego patyk leży na strychu, odpoczywa.
A ja w sumie mam pod nosem podobne zaciekłe miejsca walk. Jedno nawet leży na działce którą dostałem od babci w spadku. Ostatnio wujek spacerując znalazł łuske leżącą na ziemii co świadczy o obfitości terenu. W wolnej chwili udokumentuje. Dzięki Sławek za inspiracje.