Przy zwykłej, piaszczystej drodze, na granicy wsi Gdingen i powiatu puckiego rósł dąb. Rósł od dawna, bo jak głosi legenda już w 1330 roku przyszły król Anglii-Henryk VI Lancaster wraz z 300 rycerzami udający się na Litwę by walczyć z poganami odpoczywał pod nim. Także był tu, według legendy, Jan III Sobieski i Napoleon I.
Ale póki co stał przy polnej drodze okazały dąb.
17 stycznia 1899 roku z gospodarstwa rodziny Kurr i prawie spod dębu wyruszył orszak ślubny Elżbiety Kurr i Jakuba Scheibe.
G-01 dąb przy drodze..jpg
Wkrótce okazało się, że rozbudowująca się Gdynia sięga aż do starego dębu, który nagle znalazł się na środku utwardzonej i poszerzonej drogi a potem ulicy.
G-04 Gdynia dąb na ulicy portowej.jpg
Otoczonego specjalną czcią drzewa nikt nie ważył się usunąć. Budowano kolejne domy w stronę Oksywia, które w
międzyczasie z osobnej osady stało się dzielnicą Gdyni. Jakub Scheibe także wybudował swój dom. Duży, narożny, czteropiętrowy. Stoi do dzisiaj. Jakub trudnił się rybactwem. Aby jakoś urozmaicić żonie oczekiwanie na swój powrót na swoim budynku umieścił specjalny pokoik, z którego widać było zatokę aż po Hel.
G-28 kamienica Scheibów.jpg
Po obu stronach ulicy powstawały domy, w których parter zwykle zajęty był przez sklepy, restauracja itp.
G-06 Gdynia dąb na Portowej kierunek miasto.jpg
G-08 Gdynia dąb na Portowej kierunek miasto.jpg
G-12 Gdynia dąb na Portowej kierunek miasto.jpg
G-14 Gdynia dąb na Portowej kierunek Oksywie.jpg
Dąb przetrwał napaść Niemców na Gdynię ale w czasie okupacji przestał istnieć. Jedna teoria mówi, że został ścięty przez okupanta, druga-że zawadził o niego czołg. A ponieważ drzewo już w znacznej części było martwe nie wytrzymało konfrontacji z
panzerem. Okoliczni mieszkańcy w każdym razie zabrali szczątki (przynajmniej część) i z drewna starego dębu powstawały meble, ramki do obrazów i inne bibeloty. Udokumentowane jest, że jedna z mieszkanek Gdyni poleciła pochować się z kawałkiem starego dębu, co też uczyniono.
A bodźcem do wgłębienia się nieco w historię dębu było prasowe ogłoszenie sprzed dziewięćdziesięciu lat związane z okresem przedświątecznym. I z dębem
Oto w drugim tygodniu grudnia 1930 roku ukazało się ogłoszenie pani Ludwiki Bukowskiej, zapewne właścicielki sklepu, podającej adres-ulica Portowa, koło Dębu.
DSCF4864.JPG
Oferowała ona (na prezenty?) wszelkiego rodzaju "przeszkadzajki":
mandoliny;
skrzypce;
gitary;
gramofony i płyty różnego rodzaju;
bębny, czynele i wszelkie przybory muzyczne.
Nie udało mi się na razie zlokalizować tego sklepu ale mam zamiar kontynuować opowieść o Scheibach jak tylko uzupełnię materiały-także ikonograficzne. Bo warto.
C.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.