(Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy, wi

O wszystkim i o niczym, na serio i dla zabawy
Awatar użytkownika
Wędrus
Administrator
Administrator
Posty: 2741
Rejestracja: 10 wrz 2012, o 20:59
Województwo: Wybierz
Lokalizacja: Galicja

Re: (Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy, wi

Post autor: Wędrus »

Cat super relacja, a co z "Waszym" cmentarzem udało się odnaleźć jakieś nowe nagrobki?
Zapodaj foto jak teraz wygląda?
Pozdrawiam
"Prawdziwy Polak nie kradnie, tylko zdobywa w walce, konfiskuje albo rekwiruje"
Awatar użytkownika
Catadero
Forumowy reporter
Forumowy reporter
Posty: 1668
Rejestracja: 29 paź 2012, o 09:35
Województwo: Wybierz

Re: (Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy, wi

Post autor: Catadero »

W tym roku aura nie była łaskawa. Na "naszym cmentarzu" robiliśmy tylko prace porządkowe. Ekipa się "sfilcowała" do 4 osób. Reszta z PFE ma takie akcje w głębokim poważaniu. Tym razem przyłączyli się harcerze (3 osoby) z 53 GDSH Stefany oraz 4 dziewczyny z gimnazjum z nauczycielką i jej mężem. Na plus harcerzom należy przypisać to, że natrafili na forum PFE na nasze wpisy o cmentarzu w Kolibkach i sami zgłosili się do pomocy. :brawo:
W zasadzie poza grabieniem liści i ogólną kosmetyką żadne inne prace nie były wykonywane. Ale ważne, że były.
Przychodzili także ludzie by porządkować tylko wybrane, "swoje", groby. Zagadałem do pani, która robiła foty i okazało się, że to dziennikarka-blogerka Radia Gdańsk. Korzystając z okazji trochę opowiedzieliśmy o nas i historii cmentarza. Resztę dziennikarka miała sobie doczytać z naszego forum.
Zdjęcia zapewne dorzuci Jaskółka bo ja, wyjątkowo, nie robiłem fotek :bezradny:

C.
Awatar użytkownika
Wędrus
Administrator
Administrator
Posty: 2741
Rejestracja: 10 wrz 2012, o 20:59
Województwo: Wybierz
Lokalizacja: Galicja

Re: (Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy, wi

Post autor: Wędrus »

Wiadomo na początku entuzjazm potem, z czasem ekipa się wykrusza.
Najważniejsze, żeby cmentarz nie popadł po raz kolejny w zapomnienie
a to już chyba Wam się udało :ukłon:
Na kolejne opowieści czekam/my z niecierpliwością.
Pozdrawiam
"Prawdziwy Polak nie kradnie, tylko zdobywa w walce, konfiskuje albo rekwiruje"
Awatar użytkownika
Jaskółka
Moderator
Moderator
Posty: 2580
Rejestracja: 9 gru 2012, o 16:23
Województwo: Pomorskie

Re: (Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy, wi

Post autor: Jaskółka »

Zdjęcia z Kolibek dorzuciłam w wątku http://wloczykij-forumposzukiwaczy.com/ ... ead#unread
nil admirari
Awatar użytkownika
Catadero
Forumowy reporter
Forumowy reporter
Posty: 1668
Rejestracja: 29 paź 2012, o 09:35
Województwo: Wybierz

Re: (Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy, wi

Post autor: Catadero »

Albert Forster-Freie Stadt Danzig

Albert Maria Forster 1902-1952 (?), członek NSDAP i SS. Jako 28-latek mianowany przez Hitlera w październiku 1930 roku gaulaiterem Freie Stadt Danzig. Wsławił się łamaniem praw Polaków i Żydów w Wolnym Mieście oraz Konstytucji Wolnego Miasta i postanowień Traktatu Wersalskiego. Zwłaszcza w kwestii rozbudowy i zbrojenia formacji SS i SA w Gdańsku. 23 sierpnia 1939 roku ogłosił się zwierzchnikiem Wolnego Miasta i wyeliminował z rządów w mieście Prezydenta Senatu Wolnego Miasta-Artura Greisera. W połowie września 1939 Albert M. Forster otrzymał stanowisko namiestnika Okręgu Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie: Reichsstatthalter der Reichsgau Danzig Westpreussen. Podlegały mu wówczas tutaj wszystkie instytucje państwowe prócz Reichspost i Reichsbahn.
albert_forster__gauleiter_gdaska_oraz_gen_max_bock__dowdca_xx_okrgu_wojskowego_gdask__prusy_zachodnie_przejedaj_ulicami_gdaska_154.jpg

"Kto należy do narodu polskiego, musi zniknąć. Najzaszczytniejszym dla nas zadaniem jest uczynienie wszystkiego, aby każdy przejaw polskości zginął bez reszty"


Ta sentencja towarzyszyła Forsterowi przez cały okres jego rządów w Stadt Danzig.
Odpowiedzialny jest za zamordowanie 12 000 polaków w Piaśnicy k. Wejherowa oraz przekształcenie obozu pracy Stutthof w obóz koncentracyjny.

Kiedy Armia Czerwona zbliżała się do terenów zarządzanych przez gaulaitera nie zadbał o odpowiednio wczesne zorganizowanie ewakuacji niemieckiej ludności cywilnej a wręcz przeciwnie. Dezinformacja co do nadchodzącego zagrożenia oraz zakaz ucieczki (defetyzm karany był jak dezercja-śmiercią) spowodowały panikę, chaos i totalne zakorkowanie dróg ewakuacyjnych na zachód. Sam Forster uciekł z Gdańska dużą motorówką wraz z żoną. Nie udało mu się zabrać wielkiej ilości zagrabionych w czasie wojny przez siebie rzeczy, w tym kolekcji gdańskich mebli. Przeciwstawił się temu odpowiedzialny za ewakuację oficer Wehrmachtu. Jedna z wersji mówi, że Forster uciekł motorówką do Niemiec. Inna-że tylko na Półwysep Helski a dalej już samolotem. Nie ma jednak potwierdzenia żadnej z tych wersji. Faktem natomiast jest to, że do 1946 roku ukrywał się na terenie alianckiej strefy okupacyjnej i został zatrzymany przez Anglików. Jako osoba poszukiwana z listy zbrodniarzy wojennych w sierpniu 1946 roku został przekazany Polsce i umieszczony w gdańskim więzieniu. W kwietniu 1948 roku w Gdańsku odbył się proces i Forstera skazano na karę śmierci. A mimo to...

CDN

C.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
Catadero
Forumowy reporter
Forumowy reporter
Posty: 1668
Rejestracja: 29 paź 2012, o 09:35
Województwo: Wybierz
Has thanked: 114 times
Been thanked: 352 times

Re: (Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy, wi

Post autor: Catadero »

A mimo to z wykonaniem wyroku zwlekano. Forster przebywał w gdańskim areszcie śledczym na ulicy Kurkowej. Miał pojedyncza celę, w której uczył się języków i pisał, pisał, pisał. Jak zeznał jeden ze świadków cela Forstera była dwuizbowa (!) a do posług Forster miał ordynansa. Nie ma jednak potwierdzenia tych informacji z innych źródeł. Zresztą jakoś dziwnie tajne są wszelkie informacje o tym zbrodniarzu.
Forster, skazany na śmierć w 1948 roku nie został, jak inni hitlerowscy zbrodniarze, powieszony w krótkim okresie po wyroku. Sprawa z lekka przycichła i dopiero zapytanie na antenie Radia Wolna Europa o Forstera spowodowało ruchy władz polskich. Wg dokumentów zabrano go w 1952 roku do Warszawy i tam wykonano wyrok 28 lutego. Trochę to dziwne, bo do tej pory skazanych w Gdańsku wieszano w Gdańsku. Dziwne tym bardziej, ze w dokumentacji nie ma śladu informacji o wykonaniu wyroku. Zgodnie z ówczesnymi zwyczajami w wykonaniu wyroku zawsze uczestniczył sędzia, który wydał wyrok. Tu sędzia dowiedział się po fakcie.
Istnieją nie potwierdzone plotki o tym, że Forster został przetransportowany do ZSRR na osobisty rozkaz Stalina (w końcu znali się jeszcze z czasów paktu Ribbentrop-Mołotow i zwracali się wówczas do siebie po imieniu) i spokojnie doczekał tam naturalnej śmierci. Powodem takiej szczególnej troski o Forstera mogło być to, że zgromadzone przez niego skarby zostały, prócz jednego schowka, nigdy nie odnalezione a posiadane przez niego wiadomości mogły być nieocenione dla różnych tajnych służb>
Ten długi wstęp konieczny był do wprowadzenia do tematu ukrytych przez gaulaitera skarbów. A ukrywał je w różnych miejscach. Jednym z nich był majątek Niedźwiedź w województwie kujawsko-pomorskim. Wiadomo, że do lat sześćdziesiątych XX wieku turyści z Niemiec odwiedzający te tereny wracali do swojego kraju z "bagażami" wyciąganymi ze skrytek.
Podejrzenia o ukrycie części znacznego majątku Forstera dotyczą także gdańskich fortów. Kilka oficjalnych ekspedycji w latach 2004, 2007 i 2008 nie dały żadnych pozytywnych wyników. Ale forty to 27 hektarów zabudowanych tunelami i budynkami o militarnym przeznaczeniu. Inne miejsce to okolice Bolesławowa koło Skarszew. Tam, w byłym majątku von Modrow, Forster bywał częstym gościem. Jednak nie mam żadnych wiadomości o odnalezieniu tam czegokolwiek.
Jeszcze innym jest majątek w pobliżu Elbląga. Tam akurat miałem okazję troszkę, ale tylko troszkę "podłubać". I to w zasadzie przypadkowo. Oto w drewniany dworek, do którego od pewnego czasu robiliśmy podejścia, uderzył piorun. W nocy. Dwór częściowo się spalił. Byliśmy z ekipą całkiem niedaleko-jakieś 100 kilometrów ;) . Ale najważniejsze, że był z nami człowiek z rodziny obecnego właściciela dworku i otrzymał telefoniczną informację od kogoś z rodziny, że "wujkowi piorun spalił chałupę". Pojechaliśmy tam i okazało się, że to jest to miejsce, do którego nie udało się wcześniej uzyskać dostępu.
Teraz, po pożarze, była to "malownicza ruina"
IMG_0199.JPG
To właśnie zdjęcie stało się pretekstem do wyciągnięcia historii o "Alberciku".


CDN gdy znajdę resztę fotografii z popożarowych poszukiwań.

C.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
These users thanked the author Catadero for the post (total 2):
barimaWędrus
Rating: 11.11%
Awatar użytkownika
Wędrus
Administrator
Administrator
Posty: 2741
Rejestracja: 10 wrz 2012, o 20:59
Województwo: Wybierz
Lokalizacja: Galicja

Re: (Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy, wi

Post autor: Wędrus »

Kiedyś czytałem, że Forster wymigał się od wyroku dzięki pogrywaniem z władzami PRLu (Rosją) informacjami o ukryciu Bursztynowej Komnaty. Podobnie zresztą jak Erich Koch, który doczekał w kryminale w Barczewie naturalnej śmierci w 1986.
Catadero zapodawaj dalszą historię :spoko:
"Prawdziwy Polak nie kradnie, tylko zdobywa w walce, konfiskuje albo rekwiruje"
Awatar użytkownika
Catadero
Forumowy reporter
Forumowy reporter
Posty: 1668
Rejestracja: 29 paź 2012, o 09:35
Województwo: Wybierz

Re: (Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy, wi

Post autor: Catadero »

C.D.

Malownicza ruina bardzo nas pociągała. Właściciel i rodzina zajęci ewakuacją tego co pozostało. My-w zasadzie-mogliśmy bez ograniczeń buszować we wnętrzu. I korzystaliśmy z tego. Przytuliłem sobie kilka skarbów-klamki z drzwi, zamki, klucze i różne fajne drobiazgi.
DW..JPG
DW 2.JPG
Jednak właściciel spoglądał na nas "bykiem" i było widać,że nie bardzo mu się podoba nasza wszędobylska obecność. W kuchni, przy solidnej poniemieckiej kuchni węglowej odkryłem ciekawe miejsce. Ewidentnie było widać, że była tam kiedyś wykuta podłoga a następnie zamurowana. Piec i tak już był rozwalony więc zabrałem z niego jeden drobiazg :brecht:
Weber 1.JPG
Weber 2.JPG
ważące raptem 15 kilo drzwiczki. (mam je do dzisiaj :hmm: )
Spytałem się właściciela o możliwość rozkucia podłogi, zwłaszcza że pod kuchnią nie było piwnicy. Gościu dostał białej gorączki. Jedyna informacją, którą przy okazji przekazał była ta, że jutro przyjeżdża spych i wszystko będzie wyrównane pod nowy dom. A my mamy się zabierać bo przeszkadzamy. I tak skończyła się nasza wyprawa po złote runo. No i w ogrodzie, jakieś pół hektara, też nam nie wolno niczego szukać z wykrywaczami.
Co było robić-wróciliśmy do domu.
Za dwa dni gość upomniał się (poprzez swojego krewniaka) o zwrot klamek. Tych najładniejszych :-x - wielkie, mosiężne lwy. Po prostu cudo. Widział jak brałem i musiałem oddać. Drugi komplet, już nie takie ozdobne ale także z drzwi wejściowych, duże i ciężkie, wylądowały na Warmii u człowieka, dzięki któremu spędziłem beztrosko kilka dni na poszukiwaniu i kopaniu pozostałości po taborach wojsk niemieckich z czasów bitwy pod Tannerbergiem. W miejscach, gdzie wcześniej nikogo nie było :spoko:
Klamki zamontowałem mu do drzwi wejściowych domu, który wybudował w stylu lat dwudziestych na starych piwnicach. Takie klamki tam po prostu musiały być.
A w D. od dawna na miejscu spalonego drewnianego dworku stoi nowy dom.
**********************
Firma, która wyprodukowała drobny souvenir jaki z dworku przywiozłem do domu założona została przez Antona Webera w 1890 roku w Bollschweil w Szwarcwaldzie. Produkująca elementy stalowe była w bardzo niekomfortowej sytuacji z powodu braku połączenia kolejowego. Zatem w 1905 przeniesiono zakłady do Ettlingen a następnie otworzyła swój oddział w Rosdorf w pobliżu Getyngi. Jednak właściwy zakład wytwórczy znajdował się...w Kunersdorf niedaleko Frankfurtu nad Odrą czyli w obecnych Kunowicach gm. Słubice.

C.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
Catadero
Forumowy reporter
Forumowy reporter
Posty: 1668
Rejestracja: 29 paź 2012, o 09:35
Województwo: Wybierz
Has thanked: 114 times
Been thanked: 352 times

Re: (Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy, wi

Post autor: Catadero »

Dzisiaj jak najbardziej bajdurzenia nadmorskie.
* * *
Już o szóstej rano, a więc bladym świtem zerwał mnie z łóżka dzwonek telefonu. "Jedziemy gdzieś?" to retoryczne pytanie przegoniło resztki snu (a było co przeganiać, bo jak zwykle położyłem się około pierwszej) i uruchomiło najbardziej zaspane komórki organizmu. Jednym słowem-do pionu! "Bądź na siódmą u mnie."
Przed siódmą odpalam autko i sruuu-jadę. Jadę do przejazdu kolejowego, który właśnie się zamyka. Prawa zapora. Lewa zapora. Jestem drugi. Po 5 minutach jedzie. Ostrożnie, jakby się bał. Ale jedzie. Nauczony doświadczeniem nie odpalam silnika. I słusznie. Czekamy. Za mną już kilka pojazdów. Mija kilka kolejnych minut i "już" jedzie z drugiej strony. Potem jeszcze jeden. I jeszcze. No normalnie worek z pociągami się rozerwał. Łącznie przejechało tam-i siam osiem. Kiedy podniesiono zapory było już prawie wpół do ósmej. Ale wreszcie jadę. Już jako pierwszy, bo kierowca przede mną miał za słabe nerwy i w międzyczasie zawrócił i odjechał.
Dojeżdżam do kolegi i przepakowany już w jego samochód rozsiadam się wygodnie na fotelu pasażera.
JAZDA!
Jazda nad morze. W zasadzie nie ma co liczyć na jakieś spektakularne znajdki, ale po sztormach w wybranym przez kolegę rejonie trafiają się bardzo ciekawe monetki. Nierzadko arabskie sreberka. Nadzieja więc jest. Trochę przygaszona przez ciągle padający słabiej lub mocniej deszcz.
Po drodze dołącza się jeszcze dwójka straceńców. W dwa samochody docieramy na leśny parking a stamtąd już tylko półtora kilometra pieszkom. W deszczu.
DSCF2838.JPG
Oczywiście już w drodze na plażę "macamy" grunt-a może?
DSCF2837.JPG
Plaża nie wygląda przyjaźnie. Sztormy zabrały część wydm, podniszczyły wejście.
DSCF2839.JPG
Ale nic to-mimo zimnego deszczu, zimnego wiatru obejmujemy kilka hektarów plaży w posiadanie.
DSCF2840.JPG
DSCF2848.JPG
Jednak nic ciekawego nie znajdujemy (współczesne drobniaki, które zaległy tam jeszcze w ubiegłym roku) i nie pozostaje mi nic innego jak pstryknąć kilka zdjęć plaży.
DSCF2842.JPG
DSCF2843.JPG
DSCF2845.JPG
DSCF2847.JPG
DSCF2849.JPG

CDN
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
These users thanked the author Catadero for the post:
Jacol303
Rating: 5.56%
Awatar użytkownika
Catadero
Forumowy reporter
Forumowy reporter
Posty: 1668
Rejestracja: 29 paź 2012, o 09:35
Województwo: Wybierz
Has thanked: 114 times
Been thanked: 352 times

Re: (Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy, wi

Post autor: Catadero »

Kiedy po kilku godzinach spotykamy się w celu skonfrontowania ilości i jakości znalezisk okazuje się, że w czwórkę mamy prawie 17 złotych :brecht: . Ale jeden z kolegów jest bardzo zadowolony-trafiła mu się obrączka. Musiała w piachu leżeć już kilka lat, bo nieco pociemniała. Ale złota.
Przemoknięci do suchej nitki, zmarznięci i lekko wyczerpani wchodzimy innym przejściem do lasu. Rzut oka i obiektywu za siebie, na płaski brzeg
DSCF2853.JPG
i już tylko kolejne prawie 2 kilometry (pod górę po piachu) by dotrzeć do parkingu.
Docieramy.
Odjeżdżamy.
I mimo skromnego "zbioru" wypad był udany :spoko:
Bo, jak brzmiał podtytuł pierwszych egzemplarzy miesięcznika "Odkrywca"-szukam, szukania mi trzeba ;)

C.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
These users thanked the author Catadero for the post (total 2):
barimaJaskółka
Rating: 11.11%
Awatar użytkownika
yukon
Administrator
Administrator
Posty: 10900
Rejestracja: 9 wrz 2012, o 22:46
Województwo: Wybierz
Lokalizacja: Wolna Republika Bieszczad.
Kontakt:

Re: (Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy, wi

Post autor: yukon »

Fajny klimat na tej plazy :spoko:
„Bieszczadzkie Pompeje" pokryte „lawą" bujnej karpackiej roślinności.
Awatar użytkownika
Catadero
Forumowy reporter
Forumowy reporter
Posty: 1668
Rejestracja: 29 paź 2012, o 09:35
Województwo: Wybierz
Has thanked: 114 times
Been thanked: 352 times

Re: (Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy, wi

Post autor: Catadero »

Wielkanocny Poniedziałek. A zimno jak w grudniu. Za oknem 2 stopnie. Na plusie, ale co to za plus? O, 500+...
Ale widać Lud Kaszubski już od pradziejów przewidywał niskie temperatury, bo w drugi dzień Świąt Wielkiej Nocy zabaw z wodą nie było.
Ale-ab ovo a nawet jeszcze wcześniej :hmm:
Oto niezwykle zapracowany Pan Bóg po wykonaniu swojej ciężkiej pracy Stwórcy już miał odpoczywać, gdy Anioł (niezidentyfikowany dotychczas) czuwający na pomorskim regionem przypomniał Mu, że wszystkie krainy już czymś obdzielił a Pomorze pozostało bez "dotacji". Bóg frasobliwy zajrzał do wielkiego wora-a tam praktycznie pustki. Ale coś tam na dnie zostało. Sięgnął ręką i zgarnął pozostałości. I sypnął na pomorskie krainy.
Dostało nam się wiele. I bory liściaste, i sosnowe lasy. Morze i jeziora. Rzeki spokojne i te o bystrym nurcie. Doliny, płaszczyzny i wzgórza. Piachy i żyzna gleba. Bagienka i torfowiska. Rozejrzał się Stwórca wokoło i uśmiech rozjaśnił Jego twarz a Słońce oblało całość swoim blaskiem ukazując piękno tej ziemi. Pozostało jeszcze tylko ulepić zwierzątka najrozmaitsze i ludzi. Ożywienie ich to już była "pestka".
Jednak jeden z ulepionych golasów klepiąc się po ciele i wznosząc oczy ku niebu uparcie wykrzykiwał:Ka szuba?! Ka szuba?!
Stwórca zesłał mu wreszcie odzienie ale nazwał tego uparciucha Kaszuba.
I tak zostało.
Lud twardy, najeżdżany sporadycznie przez Wikingów czy ludy germańskie kultywował swoje zwyczaje, z których na przykład obrzędy wielkanocnego poniedziałku jeszcze do niedawna trochę różniły się od zwyczajów z reszty ziem polskich.
Wywodzą się z czasów prasłowiańskich i jednym ze sztandarowych było czczenie jałowca. Już kultury starożytne uważały jałowiec za krzew święty, który chronił przed chorobami i złem, odstraszał pioruny. Był ulubionym zielem czarownic i wiedźm ( ;) ). Indianie Nawaho przed walką nakładali naszyjniki z szyszkojagód jałowca.
Gałązki jałowca to był zasadniczy element poniedziałkowego dyngowania w Wielkanoc.
Zabawa na Kaszubach polegała na tym, że w tym dniu do domów we wsi wpadały grupki młodzieńców z pękami jałowcowych gałązek i smagało (wyłącznie po nogach!) mieszkanki owych domostw. Wiadomo, że te młodsze :brawo: chociaż i starszym też się dostawało. Lania wody nie było!
I obowiązywała jeszcze jedna zasada-nie można było dyngować przed godziną czwartą. Czwartą rano oczywiście.
Czasem do dyngowania brzozowych witek, które jakiś czas wcześniej wstawiano do wody, by się mocno zazieleniły (pranie pościeli i rzeczy z takiej wtartej zieleni-makabra). Dla wykupu (albo w podziekowaniu za zauważenie panien na wydaniu :-D ) trzeba było dynguśnikom dać do koszyka kilka jajek.
A po dyngowaniu mieszkańcy udawali się do kościoła na rezurekcję. Msza musiała odbyć się przed świtem. Po mszy dopiero używano wody. Młodzieńcy i mężczyźni udawali się nad wodę by obmyć ciało (brrr) w rzece lub jeziorze. I wymagane było dokonanie ablucji w odosobnieniu. Natomiast kobiety zabierały wodę w wiadrach do domu gdzie kąpali się ludzie starsi i po nich dzieci. W tej samej wodzie co miało dawać siłę i długie życie. W czasie niesienia wody nie wolno było jeść ani rozmawiać.
Wielkanocne jajka na Kaszubach to były jaja tylko barwione, jednokolorowe. Do barwienia używano wywarów z soku buraczanego, łupin cebuli, czerwonej kapusty. Jedyne wzory na jakach uzyskiwano z obłożonych fantazyjnie liśćmi pietruszki jaj kurzych, na których odbijały się delikatne zielone wzorki. Także nie jest kaszubskim zwyczajem palma wielkanocna. Tu używano w tym celu związanych kilku gałązek bazi. Gałązki musiały być poświęcone a jeszcze do niedawna trzeba było chociaż jednego kotka z takiej gałązki spożyć przy okazji wielkanocnego śniadania.
Rybacy wkładali później takie święcone bazie pod strzechę, by w czasie ich nieobecności strzegły domostwo od zła wszelakiego.
Na stole potrawy były różne i praktycznie dowolne (wszak przed Wielkanocą odbywały się świniobicia :podniecony: ) ale ciasta były selekcjonowane-tylko babka piaskowa, mazurek i sernik. Innych nie podawano.
Po śniadaniu dzieci wylegały w najbliższy teren by poszukać podarunków od Wielkanocnego Zająca. Każdy wiedział w którym miejscu taki podarek dla niego jest ukryty. Wcześniej dorośli ugniatali z mchu specjalne gniazdka, do których wkładano fanty-skromne, bo zwykle był to cukrowy kogucik, zając lub baranek. Oczywiście dla grzecznych dzieci! Niegrzeczne w swoim gniazdku znajdowały zajęcz bobki :brecht:
Wracając do jałowca-jego magiczne właściwości na Kaszubach były doceniane także w inny sposób. Z pni tego krzewu robiono dla starszych laski. Ale nie tak zwyczajnie. Drewno na laskę musiało być wycięte 29 września-w dzień św. Michała. A wcześniej upatrzony krzew podlewany był kilkakrotnie święconą wodą a gotowa laska musiała być poświęcona w kościele.

Oto będąca w moim posiadaniu 130-letnia kaszubska laska z jałowca. :spoko:
DSCF2865.JPG
DSCF2866.JPG
Wesołych Świąt :zgoda:

C.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
These users thanked the author Catadero for the post (total 5):
Gre-grevel skansenJaskółkabarimatisio
Rating: 27.78%
Awatar użytkownika
Catadero
Forumowy reporter
Forumowy reporter
Posty: 1668
Rejestracja: 29 paź 2012, o 09:35
Województwo: Wybierz

Re: (Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy, wi

Post autor: Catadero »

Dzisiaj taki mały wypad na Kaszuby. Co prawda z pewną nieśmiałością rozpoznanie terenu zostało przeprowadzone, albowiem wiadomości o ciekawym polu pochodziły sprzed 2 lat. No i okazało się, że teren nie jest już polem. I jest niedostępny. Właściciel podzielił na działki i sprzedał. Nabudowane i wciąż w budowie. Z konieczności musieliśmy poszukać czegoś w okolicy.
A okolica ciekawa z terenem aspirującym prawie do Bieszczadów ;)
DSCF2947.JPG
DSCF2953.JPG
DSCF2939.JPG
Jednak zasobność gleby to już zupełnie inna sprawa. Żelastwa mnóstwo. Często na głębokościach rzędu 30-50 cm. Poza tym teren o walorach widokowych więc od dawna na wzgórzach rozsiadało się towarzystwo do konsumpcji piwa i innych rozweselaczy/usypiaczy (niepotrzebne skreślić).
Mimo to, wobec braku alternatywy-chodzimy. A łatwo nie jest.
DSCF2945.JPG
Czasem nawet zahacza się o pole, na którym i tak ciągnik wyrzeźbił niezłe koleiny w mokrej glinie. Ale tu też bez efektu.
DSCF2952.JPG
Niejako przy okazji w obiektyw załapało się trochę przyrody :bezradny:
Buczyna z zeszłorocznym gniazdem.
DSCF2948.JPG
Kwitnące różne roślinki-w tym poziomki.
DSCF2943.JPG
DSCF2944.JPG
DSCF2946.JPG
Oczywiście jakieś efekty były, ale :arge:
Sam PRL
DSCF2954.JPG
oraz dwa medaliki i znaczek z Reksiem :brecht:
DSCF2956.JPG
Trafił się też sygnecik, uszkodzony niestety :sad:
DSCF2957.JPG
C.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
Catadero
Forumowy reporter
Forumowy reporter
Posty: 1668
Rejestracja: 29 paź 2012, o 09:35
Województwo: Wybierz
Has thanked: 114 times
Been thanked: 352 times

Re: (Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy, wi

Post autor: Catadero »

Dzisiaj bajdurzenia nie tylko nadmorskie ale nawet lekko morskie.
zlot.jpg
Bardzo pomysłowe logo tegorocznego zlotu-dla tych co nie zauważyli-rdza przedstawiona jako trzy żelazka starszego wzoru odwrócone stopą do góry. Próchno to balie. :brawo:

Pogoda u nas mocno mokra z krótkimi przerwami w opadach tak więc dopiero późnym popołudniem zdecydowałem się na odwiedzenie gdyńskiej mariny. Mgła wisiała jeszcze bardzo nisko.
DSCF4154.JPG
Te łupinki to szkółka żeglarska. Do pływania przyjmują już pięciolatków. :o
Mgłę doskonale widać także na przykładzie gdyńskiego Sea-Towers. Dwuwieżowy budynek ma 38 pięter. Ceny? Od mniej więcej 700 tys. do ponad 4 milionów za tzw. Penthouse :brawo: :spoko:
DSCF4178.JPG
Ale miało być o próchnie i rdzy.
Próchno to jednostki drewniane, rdza-metalowe. Jednych i drugich jest na zlocie równo po 20. Czyli zusamen do kupy-40.
DSCF4144.JPG
DSCF4145.JPG
Wśród nich kilka ciekawostek. Niestety, ze względu na panujący tłok nie wszystkie udało się sfotografować. Taki np. Czarny Diament. Jacht z czterdziestoletnią historią a jego pierwszy dłuższy ( ;) ) rejs trwał raptem trochę ponad 30 lat. Zdjęcie musiałem robić z drugiego brzegu-jakieś 100 parę metrów odległości :bezradny:
DSCF4173.JPG
Prawdziwie historycznym egzemplarzem jest Helios z Helu. Wybudowany w Niemczech w 1938 roku jako Dradenau był przeznaczony dla niemieckich celników.
DSCF4177.JPG
Udało mu się przetrwać wojnę i w latach 60-ych trafił do Instytutu Morskiego w Świnoujściu. W latach 90-ych zakupiony przez prywatnego inwestora-wymagał dogłębnego remontu. Po remoncie otrzymał miano HELIOS.
Obecnie wygląda tak.
DSCF4165.JPG
DSCF4164.JPG
DSCF4166.JPG
CDN
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
These users thanked the author Catadero for the post (total 2):
Jaskółkayukon
Rating: 11.11%
Awatar użytkownika
yukon
Administrator
Administrator
Posty: 10900
Rejestracja: 9 wrz 2012, o 22:46
Województwo: Wybierz
Lokalizacja: Wolna Republika Bieszczad.
Kontakt:

Re: (Nie tylko nadmorskie) bajdurzenia Cat'a z jesieni, zimy, wi

Post autor: yukon »

Pierwsza fota to doslownie jak Solina :piwko:
Fajne gorki tam macie nad morzem :spoko:
„Bieszczadzkie Pompeje" pokryte „lawą" bujnej karpackiej roślinności.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Na każdy temat”