Nawiązanie do tematu "Wkrętka"-w trakcie wypadu musiałem gdzieś zanocować. Padło na kolegę, widzianego poprzednio ponad 10 lat temu.
Po moim wejściu do mieszkania wielki, włochaty kot (okazało się, że kotka

) w ekspresowym tempie, łapiąc poślizgi na zakrętach, uciekł (a) do najdalszego pokoju.
"Spoko, za chwilę przyjdzie, bo musi ciebie obadać" powiedział kolego.
I rzeczywiście- mniej więcej po kwadransie kotka powróciła, dała się pogłaskać i poczochrać, obwąchała mnie a nawet zaczęła się bawić sznurowadłem.
Ponieważ kotka miała imponującą wielkość i sierść a ogon to wielka kita, postanowiłem zrobić fotki.
I tu

zdziwienie. Gdy tylko wziąłem do ręki aparat kocica czmychnęła
"Ona natychmiast wyczuje, że się w jakiś sposób na nią poluje i zmyka" mówi kolega.
I faktycznie. Po odłożeniu aparatu chwilę później kocica wracała.
Pozostało mi więc tylko zrobić zdjęcia zwierzaka z odległości, bo mieszkanie w starej, poniemieckiej kamienicy to 5 pokoi i duży metraż.
A kocio 1.JPG
A kocio 2.JPG
Szkoda, że nie chciała zaprezentować kity
C.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.