Mentalności rolnika nie zmienisz
: 19 paź 2014, o 13:52
Taka przygoda z dnia wczorajszego.
Podjeżdżamy z Suchym i jeszcze dwoma kolegami na wcześniej wybrane miejsce na Geoportalu. Stare zabudowania rolnicze, jakieś walące się obory ale widać, że ktoś tam mieszka. Rzeczywiście, na widok 2 aut właściciel wychodzi z chałupy. No i zaczyna się standardowa gadka. Co robimy, po co jesteśmy w tym akurat miejscu i takie tam zwykłe duperele by urobić chłopa i dostać pozwolenie. Z tym nie ma większego problemu, facet tłumaczy co i jak, dokąd sięgają jego włości itp. Już mamy wrócić do aut, ale pozostało jeszcze jedno pytanie: Czy gdzieś w szopie, czy na strychu się z dawnych czasów coś nie uchowało? A facet, że tak i że zaraz przyniesie. No i rzeczywiście po chwili wraca i trzyma w ręce zajebisty hełm polski wz 31. Stan taki strychowo-oborowy, czymś pobrudzony. I zaczyna się. Najpierw z najniższego pułapu.
To co szefie, za piwo?
E panie nie.
To co, za 4 piwa?
Nie panie to mi w gospodarstwie jest potrzebne.
No dobra, flaszkę z auta przyniosę.
Nie panie, mówię, że w gospodarstwie potrzebne.
No dobra, mówię. Ile? I sięgam do portfela.
Nie panie to pamiątka jest.
Dobra, myślę sobie, czas wejść na patriotyczną nutę.
No i nawijamy, że się zajmujemy takim starym bunkrem, że tworzymy tam takie małe muzeum i to byłby naprawdę ciekawy eksponat.
A facet niugięty. Nie, i nie.
W końcu Suchy nie wytrzymał i pyta się gościa do czego w gospodarstwie jest mu ten hełm potrzebny.
I tutaj nas gościu rozwalił.
Panie, odkąd pamiętam to my nim gnojówkę przelewali.
I tyle.
Jeszcze zaatakowaliśmy go przed powrotem do domu, ale facet niezłomny.
Aha, miejscówka też do dupy.
Podjeżdżamy z Suchym i jeszcze dwoma kolegami na wcześniej wybrane miejsce na Geoportalu. Stare zabudowania rolnicze, jakieś walące się obory ale widać, że ktoś tam mieszka. Rzeczywiście, na widok 2 aut właściciel wychodzi z chałupy. No i zaczyna się standardowa gadka. Co robimy, po co jesteśmy w tym akurat miejscu i takie tam zwykłe duperele by urobić chłopa i dostać pozwolenie. Z tym nie ma większego problemu, facet tłumaczy co i jak, dokąd sięgają jego włości itp. Już mamy wrócić do aut, ale pozostało jeszcze jedno pytanie: Czy gdzieś w szopie, czy na strychu się z dawnych czasów coś nie uchowało? A facet, że tak i że zaraz przyniesie. No i rzeczywiście po chwili wraca i trzyma w ręce zajebisty hełm polski wz 31. Stan taki strychowo-oborowy, czymś pobrudzony. I zaczyna się. Najpierw z najniższego pułapu.
To co szefie, za piwo?
E panie nie.
To co, za 4 piwa?
Nie panie to mi w gospodarstwie jest potrzebne.
No dobra, flaszkę z auta przyniosę.
Nie panie, mówię, że w gospodarstwie potrzebne.
No dobra, mówię. Ile? I sięgam do portfela.
Nie panie to pamiątka jest.
Dobra, myślę sobie, czas wejść na patriotyczną nutę.
No i nawijamy, że się zajmujemy takim starym bunkrem, że tworzymy tam takie małe muzeum i to byłby naprawdę ciekawy eksponat.
A facet niugięty. Nie, i nie.
W końcu Suchy nie wytrzymał i pyta się gościa do czego w gospodarstwie jest mu ten hełm potrzebny.
I tutaj nas gościu rozwalił.
Panie, odkąd pamiętam to my nim gnojówkę przelewali.
I tyle.
Jeszcze zaatakowaliśmy go przed powrotem do domu, ale facet niezłomny.
Aha, miejscówka też do dupy.