Super, że ktoś przywrócił mój wątek do życia
Toska możesz wklejać po kilka fotek w jeden post, nie musisz każdego wysyłać osobno
A Ty Sławku widać, że jesteś w 100% miastowy
Takie spinningi robił mój wujek. Pasjonat wędkarstwa w każdej postaci. Sam robił także błystki.
A ryby można było wówczas łowić praktycznie bez ograniczeń. Bywało, że z jednego wypadu przywoziliśmy nawet 10 szczupaków. Sąsiedzi byli bardzo zadowoleni
C.
These users thanked the author Catadero for the post:
Kołowrotek spiningowy w tamtych czasach to był wypas. Zresztą na spining trzeba było mieć specjalny znaczek, chyba od 17 lat. Ja niestety miałem tylko takie katuchy jak na pierwszym zdjęciu.
...Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy,
Choć macie sami doskonalsze wznieść;
Na nich się jeszcze święty ogień żarzy,
I miłość ludzka stoi tam na straży,
I wy winniście im cześć!
A.Asnyk
Ten kołowrotek spinningowy nazywany był po prostu "wysnuwacz". Nieruchoma szpula powodowała, że po rzucie żyłka nie odwijała się ze szpuli a wysnuwała właśnie.