temat bardzo drażliwy, moim zdaniem troszkę sami jesteśmy winni takiej sytuacji,mam na myśli odpowiedzialność za nasze czworonogi,apeluję, w lesie na spacerze wszystko może się zdarzyć, unikamy sami sytuacji ,które sprzyjają oddaleniu się naszego psa od nas,czyli nie spuszczajmy ze smyczy psów które nie są posłuszne, uszczelnijmy nasze ogrodzenia, zamykajmy furtki, uczmy nasze zwierzaki od małego bezwzględnego posłuszeństwa i róbmy to ze względu na ich bezpieczeństwo,,, pamiętajmy,że psy są drapieżnikami, mają uśpione instynkty, do których obudzenia wystarczy naprawdę niewiele,,,byłam kiedyś świadkiem, tego co mogą zrobić psy,widziałam dzika z rozprutym brzuchem, z którego wyszły prawie całe jelita, siedziało to dziczysko na szynkach i kłapało tylko zębami, broniąc tego co jeszcze z niego zostało,,,

uwierzcie, widok nie nadje się na żadne foto,ani drobiazgową opowieść

psy gospodarskie, szczepione, dobre michy i ciepłe budy :bezradny:naturalnie nie bronię tutaj myśliwych, mają swoją etykę i filozofię polowania, a psy są ich najlepszymi i najwierniejszymi towarzyszami w podnoszeniu postrzałków,,, na zakończeń przytoczę słowa, które w takich dyskusjach zawsze mam gdzie z tyłu głowy,,, przyjemność polowania kończy się z chwilą oddania strzału,,,ceniąc takie przykłady jak hatsa pokazuje, musimy brać pod uwagę inność każdej sytuacji i nie generalizować pojęć
"Idź przez życie z podniesionym czołem, a nie z zadartym nosem." Magdalena Samozwaniec.