Mówią, że u nas już po grzybkach. Fakt-przy drogach handlujących grzybami nie ma. Trzeba było sprawdzić jak jest.
Niedzielny, krótki wypad. Grzybów-jak na lekarstwo. Gatunków uważanych za szlachetne zupełny brak. Sporo maślaków w różnych gatunkowych odsłonach.
niedziela 1.JPG
Trafiają się podgrzybki i koźlarze-także czerwone. I siedzuń sosnowy zwany dawniej po prostu szmaciakiem gałęzistym. W dwóch egzemplarzach.
niedziela 3.JPG
niedziela 4.JPG
Z tego dobrze wyglądającego (na pozór) koźlarza pozostał tylko wierzch kapelusza.
niedziela 2.JPG
Spód skonsumował ten mieszkaniec lasu
niedziela żuk.JPG
(ciekawostka-dla złożenia jaj wykopuje pionowy szyb ok. 50 cm głębokości z odgałęzieniami).
Po powrocie do samochodu czekał na nas kolejny leśny owad-bąk bydlęcy
(tabanus). Lekko ponad 2 i pół cm wielkości. Wygrzewał się na karoserii i trudno było go odgonić.
niedziela tabanus 1.JPG
niedziela tabanus 2.JPG
Uciążliwy dla koni, ludzi generalnie nie atakuje.
Oczywiście agresorem, jak u większości owadów-krwiopijców, są samice.
Panowie zadowalają się pyłkiem kwiatowym
Teraz to już tylko opieńki zostały. Chyba.
C.