Pierwsze koty za ploty.czyli kolekcjoner w tarapatach

Nasza pasja w prasie, literaturze, filmach...
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
DEX
Porucznik
Porucznik
Posty: 709
Rejestracja: 31 paź 2015, o 14:13
Województwo: Pomorskie

Pierwsze koty za ploty.czyli kolekcjoner w tarapatach

Post autor: DEX »

https://plus.kurierlubelski.pl/polityka ... r/13510124
Jak ma kts dostep to prosil bym o wklejenie calej tresci . :zgoda:
Tomm
Porucznik
Porucznik
Posty: 515
Rejestracja: 27 paź 2013, o 10:05
Województwo: Brak
Imię: Alojzy
Lokalizacja: Polska

Re: Pierwsze koty za ploty.czyli kolekcjoner w tarapatach

Post autor: Tomm »

Tuż po 6 rano do drzwi schorowanego gdyńskiego kolekcjonera zapukali policjanci. To, co się później stało, dla jednych było wstępem do odzyskiwania zrabowanych państwu dóbr, dla innych próbą kradzieży prywatnej kolekcji w majestacie prawa.

W tym środowisku wieści rozchodzą się szybko. Od kilku tygodni dzwonią do niego kolekcjonerzy z całej Polski. Pytają, czy to prawda.

- Prawda - odpowiada. Czasem dodaje, że czuje się jak bohater powieści Franza Kafki. I że nie spocznie, póki nie odzyska zbiorów gromadzonych od 50 lat, na które wydawał każdą zaoszczędzoną złotówkę.

Jacek Urbański, kolekcjoner z Gdyni, mówi, że wcześniej bał się tylko włamywaczy i oszustów. Kiedy przed dwudziestoma laty w „Gońcu Rumskim” miał ukazać się o nim artykuł, zastrzegł, by nie pojawiły się tam zdjęcie i adres. - Tak, bałem się, by przez przestępców nie stracić kolekcji - śmieje się gorzko. - A teraz wszystko zabrano mi w majestacie prawa. Nawet książki. Czuję się jak matka, która straciła swoje dzieci.

Polityka państwa zapukała do drzwi kolekcjonera
Marek Seyda
Policjanci zastukali do drzwi mieszkania Urbańskiego w czwartek, 9 sierpnia, tuż po godzinie 6 rano. Pokazali podpisane przez prokurator Joannę Świątek postanowienie nakazujące wydanie „zbiorów zabytkowych monet datowanych na okres średniowiecza, późniejszego osadnictwa, bitew napoleońskich i okresu II wojny światowej”, które Urbański jako „ordon3” zaoferował między 27 a 30 kwietnia tego roku do sprzedaży na portalu Allegro.

- Policjant chciał, bym mu wydał konkretne trzy monety- opowiada Urbański. - Minęły ponad 3 miesiące od aukcji, poprosiłem więc, by pokazał zdjęcia, żebym wiedział, o jakie monety mu chodzi. Odparł, że zdjęć zapomniał, ale za to mogą wziąć wszystko, co mam.

Po jakimś czasie w mieszkaniu Urbańskiego pojawili się przedstawiciele Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. Kobieta i mężczyzna. Kobieta miała powiedzieć, że zbiory kolekcjonera nie leżą w sferze zainteresowań urzędu konserwatora. Mężczyzna, że leżą. I że jego kolega pisze pracę magisterską, więc przydadzą się znalezione u kolekcjonera zabytkowe plomby, używane przed wiekami do zabezpieczania towarów i pomieszczeń.

- Gdzie ma pan wykrywacz? - zapytali policjanci.

- Nie mam - odparł. - Nigdy go nie używałem, to sprzeczne z moimi zasadami. Zbiory odziedziczyłem, kupiłem lub wymieniłem.

Podczas przeszukania wykrywacza nie znaleziono.

Następnie prokurator ręcznie dopisała do postanowienia żądanie „wydania rzeczy mogących stanowić dowód w sprawie, których posiadanie jest zabronione, mogących posłużyć do popełnienia przestępstwa”. Po ośmiu godzinach funkcjonariusze opuścili mieszkanie Urbańskiego, zabierając dziesięć dużych kartonów wypełnionych monetami, znakami pielgrzymimi, plombami, książkami. Tylko w jednym z mniejszych kartonów znajdowały się 1203 plomby ze zbiorów prof. Jerzego Wiśniewskiego, nestora polskich kolekcjonerów,podarowane Urbańskiemu. Zabrano też komputer.

- Sprawa jest bulwersująca - mówi mec. Sławomir Chibowski, prawnik reprezentujący kolekcjonera. - Nie ma żadnych dowodów, świadczących o nielegalnym pochodzeniu prywatnej własności mojego klienta. Wygląda to tak, jakby do pani domu weszła policja i zabrała zabytkowe sztućce po dziadkach, żądając, by to pani udowodniła ich pochodzenie.

Bez litości
- Komenda Miejska Policji w Gdyni prowadzi pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Gdyni postępowanie przygotowawcze, w trakcie którego zostały zabezpieczone przedmioty osoby, która prowadziła ich sprzedaż za pośrednictwem jednego z portali internetowych - potwierdza kom. Krzysztof Kuśmierczyk, rzecznik prasowy gdyńskiej policji. - Z uwagi na dobro prowadzonego postępowania na tę chwilę mogę udzielić jedynie informacji, że postępowanie jest w toku i w zależności od ustaleń poczynionych przez śledczych podejmowane będą dalsze decyzje w tej sprawie.

Prokurator Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, dodaje, że postępowanie wobec Jacka Urbańskiego zostało zainicjowane przez wydział ds. walki z Cyberprzestępczością KWP w Gdańsku. Policjanci, analizując jedną ze stron internetowych, zwrócili uwagę na osobę, która w ostatnim czasie regularnie wystawiała na sprzedaż zabytkowe przedmioty.

- Wszczęto postępowanie w sprawie, a nie przeciw komuś - podkreśla prokurator Wawryniuk. Przedmioty zabezpieczono na poczet postępowania, obecnie śledczy ustalają, czy nie zostały pozyskane nielegalnie.

Akcja policji to nie przypadek. Od początku roku obowiązuje znowelizowana ustawa o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, która m.in. miała uderzyć w nielegalnych poszukiwaczy, krążących po lasach z wykrywaczami. Obecnie wykopanie obiektów archeologicznych bez zezwolenia nie jest już tylko wykroczeniem, ale przestępstwem zagrożonym karą do dwóch lat pozbawienia wolności. Wcześniej także rozporządzeniem ministra kultury nakazano antykwariatom, galeriom i prywatnym handlarzom prowadzenie ksiąg ewidencyjnych, rejestrujących każdy sprzedany zabytek w cenie powyżej 10 tys. zł.

- Polityka państwa jest oczywista - mówi prywatnie osoba związana z ochroną zabytków. - Pod przykrywką różnego rodzaju grup miłośników historii lub kolekcjonerskich działają osoby będące tak naprawdę złodziejami i paserami. Niby nic nie znajdują, a potem na różnych serwisach pojawiają się oferty sprzedaży zabytków archeologicznych. W resorcie kultury postanowiono się za to zabrać, policja też ma działać bez litości.

W lutym tego roku zostało podpisane porozumienie pomiędzy generalnym konserwatorem zabytków a komendantem głównym policji w sprawie „współdziałania w zakresie zapobiegania i zwalczania przestępczości skierowanej przeciwko zabytkom oraz innym dobrom kultury”. Podobne porozumienie z komendantem wojewódzkim policji w Gdańsku w maju podpisała Agnieszka Kowalska, pomorska wojewódzka konserwator zabytków. Stąd obecność przedstawicieli urzędu konserwatora zabytków w domu kolekcjonera.

- Przebiegu postępowania nie będziemy komentować- mówi Marcin Tymiński, rzecznik WUKZ w Gdańsku. - Chciałbym jednak przypomnieć, że zabytki archeologiczne są własnością Skarbu Państwa. Osoby prywatne nie mogą nimi handlować. Jeśli ktoś ma taką kolekcję, powinien ją zalegalizować, tworząc np. fundację lub muzeum. Próba sprzedaży może spowodować zainteresowanie policji. Przy czym na detalistów nikt nie zwraca uwagi, ale już przy oferowaniu większej liczby przedmiotów, trzeba liczyć się z problemami.

- Tylko skąd wniosek, że kolekcja mojego klienta składa się z zabytków archeologicznych? - zastanawia się mec. Chibowski. - Z definicji jasno wynika, iż zabytek ruchomy jest zabytkiem archeologicznym tylko wtedy, gdy znajduje się w obrębie nieruchomości - na jej powierzchni lub pod powierzchnią, w warstwie kulturowej zawierającej ślady działalności człowieka. Nie ma żadnych dowodów, że kolekcja pana Urbańskiego została nielegalnie wydobyta ze stanowiska archeologicznego. Stosowana przez urzędników interpretacja mogłaby oznaczać, że każdy zabytek ruchomy (moneta, plomba itp. itd.) musiałby mieć status zabytku archeologicznego. W konsekwencji wszystko byłoby własnością Skarbu Państwa.

Mecenas przypomina, że prawo dopuszcza własność osób fizycznych w odniesieniu do zabytków. I nie dziwi się zaniepokojeniu w środowisku kolekcjonerów, którzy boją się, że państwo zamierza położyć rękę na ich prywatnej własności.

Denar z Desy
Przygoda z monetami zaczęła się, gdy Jacek Urbański miał kilka lat. Ojciec, oficer Marynarki Handlowej, z każdego rejsu przywoził synowi garść egzotycznych drobniaków. Kiedy Jacek skończył 9 lat, jego zbiór ważył już przeszło 30 kg. A potem zmarł dziadek, Julian Samulewicz, pozostawiając wnukowi przeszło 200 starych monet. Wśród nich najcenniejszą pamiątkę rodzinną, trzygroszówkę Augusta III.

- Wiedziałem, że to będzie moja pasja - wspomina Urbański. - Miałem 11 lat, gdy ściskając kieszonkowe w dłoni, wszedłem do Desy w Gdyni. Tam za 30 złotych kupiłem swój pierwszy denar Maksymiliana II Habsburga.

Zbierał monety, ucząc się w gdyńskiej „szóstce”, zbierał podczas studiów prawniczych na Uniwersytecie Gdańskim.

- Wyrzucono mnie ze studiów na piątym roku - opowiada. - Za obecność podczas strajku 13 grudnia 1981 r. w Stoczni Gdańskiej. Trafiłem do celi 64 Zakładu Karnego w Starogardzie Gd.

Po wyjściu na wolność próbował ułożyć sobie życie. Po rozpadzie pierwszego małżeństwa wyjechał do Rabki. Tam z drugiego związku przyszły na świat bliźniaki - syn i córka. W Rabce był sklep numizmatyczny, jego właściciel namówił Jacka na wyjazd na Słowację, gdzie do miejscowości Martin zjeżdżali się kolekcjonerzy z Niemiec, Słowacji, Czech i Polski.

Rodzice osiedli w Australii. Pojechał do nich. Tuż przed śmiercią matka dała mu pieniądze na powrót do kraju. Wszystko wydał w sklepie numizmatycznym.

Pracował legalnie w Norwegii, co zarobił, przeznaczał na kolejne zakupy do kolekcji. Działał najpierw w rumskim, a potem w Gdyńskim Klubie Kolekcjonerów.

- W Trójmieście korzystałem z ogromnej wiedzy prof. Jerzego Wiśniewskiego - wspomina. - Nietuzinkowej postaci, jednego z największych kolekcjonerów przedmiotów z cyny, którego zbiory prezentowano podczas wielu wystaw muzealnych. Regularnie go odwiedzałem, spędzaliśmy ze sobą całe dnie. Profesor proponował mi nawet, bym sporządził pierwszy w Europie katalog plomb tekstylnych.

Profesor, odznaczony m.in. przez ministra kultury Złotą Odznaką za Opiekę nad Zabytkami, zmarł w ub. roku w wieku 95 lat. Jego rodzina przekazała Jackowi Urbańskiemu część plomb, gdańskich żetonów, odważników, starych psich numerków z XIX -wiecznego Gdańska oraz naparstków ze zbiorów profesora.

Dostał też woreczek ze średniowiecznymi znakami pielgrzymimi.

Jakimś dziwnym trafem do policyjnego depozytu nie trafiła jedna z pamiątek po profesorze - średniowieczny znak pielgrzymi w kształcie wozu drabiniastego.

- Piękny, prawda? - Urbański kładzie na dłoni kilkusetletnie cacko.

Sytuacja absurdalna
Przed dziesięcioma laty Urbański zaczął kupować i sprzedawać w internecie swoje zbiory. Ostatnio sytuacja się zmieniła - dziś częściej już sprzedaje, niż kupuje. Dlaczego?

- Przeżyłem tragedię, zmarł mój syn - odpowiada cicho. - Po tej tragedii posypało mi się zdrowie. Migotanie przedsionków, usunięcie części żołądka, problemy z krwią. Nie zliczę już, ile razy lądowałem w szpitalu. Spytałem córki, czy interesuje ją moja kolekcja. Powiedziała, że nie. I że powinienem pomyśleć wreszcie o sobie, o leczeniu, może jakimś samochodzie. A nie tylko wszystko przeznaczać na jeden cel.

Stąd na Allegro oferty „ordona3”, te same, którymi zainteresowała się policja.

Edward Zimmermann, publicysta historyczny, sekretarz Gdyńskiego Klubu Kolekcjonerów, uważa, że w tym przypadku pomylono praworządnego, poważnego kolekcjonera, który niemal od pół wieku gromadzi swoje zbiory, z eksploratorem, który nielegalnie wydobywa z ziemi monety i inne artefakty za pomocą wykrywacza metali i według obecnie obowiązującego prawa jest przestępcą.

- Jacka Urbańskiego, którego jestem rówieśnikiem, przez kilkadziesiąt lat spotykałem na giełdach kolekcjonerskich, gdzie poszukiwałem starych pocztówek i fotografii, m.in. na Poczcie Głównej w Gdyni, w budynku dworca PKP Gdynia Główna, a później w Miejskim Domu Kultury w Rumi i Muzeum Miasta Gdyni - wspomina. - Jest on członkiem Gdyńskiego Klubu Kolekcjonerów od początku jego istnienia . Często przygotowywał prelekcje i prezentacje z zakresu numizmatyki, podobnie jak przez kilkanaście lat w Sekcji Historycznej Miejskiego Domu Kultury w Rumi. Ponoć w jego sprawie pracownik służb konserwatorskich miał stwierdzić, że nie wolno posiadać starych monet. To jakieś nieporozumienie, biorąc pod uwagę fakt, że już na początku lat siedemdziesiątych XX w. w państwowej Desie w Gdyni przy ul. Świętojańskiej można było kupić mające około 2 tys. lat pospolite monety rzymskie po 10 zł… Co dla moich szkolnych kolegów, początkujących zbieraczy monet, stanowiło równowartość dwóch batonów krymskich. Tak stare monety były dla nich wtedy powodem do dumy, a teraz okazuje się, że mogą być powodem do potraktowania ich jak przestępców.

Dr Jarosław Dutkowski, prezes Stowarzyszenia Numizmatyków Profesjonalnych, od 25 lat rzeczoznawca i biegły sądowy w dziedzinie numizmatyki, określa działania wobec Jacka Urbańskiego jako „sytuację wyjątkowo absurdalną”.

- Do tej pory policja raczej nie wchodziła o godzinie 6 rano do mieszkań kolekcjonerów- mówi dr Dutkowski. - W kręgu ich zainteresowań były raczej osoby chodzące po lasach z wykrywaczami. Nie przypominam sobie żadnej takiej sytuacji z ostatnich lat. Odwrócono relacje prawne, stawiając człowieka w sytuacji, gdy to nie jemu udowadnia się popełnienie przestępstwa, ale on musi udowodnić, że przestępcą nie jest.

Kiedy (i czy) oddadzą ?
Przez kilka dni po zabraniu kolekcji Jacek Urbański codziennie odwiedzał KMP w Gdyni, by uczestniczyć w dokładnym opisaniu każdego zabranego przedmiotu.

- Chociaż słyszałem komentarze, że - tu użyję innego słowa - niegrzeczne jest zmuszanie funkcjonariuszy państwowej służby do liczenia tysięcy przedmiotów i robienia im zdjęć, bardzo się przy tym upierałem - opowiada. - Muszę być pewny, że wszystko do mnie wróci. Chociaż nie wiem, kiedy...

Ponoć śledczy zamierzają zwrócić się o opinie biegłych, którzy mają ocenić, czy Urbański zbierał zwykłe zabytki, czy zabytki archeologiczne. Biegłych będzie zapewne co najmniej troje - jeden od monet, jeden od plomb i naparstków (tych samych, które prof. Wiśniewski wcześniej użyczał na wystawy w państwowych muzeach), a jeden od znaków pielgrzymich.

Co prawda ze skompletowaniem biegłych może być kłopot, więc kolekcja poleży jeszcze w policyjnym depozycie. W dodatku i tak ich opinia najwyżej pozwoli na stwierdzenie, jakie numizmaty z jakiego okresu znajdują się w kolekcji Urbańskiego. Biegli nie odpowiedzą na pytanie, bo skąd mogliby to wiedzieć, kiedy i w jaki sposób znalazły się one w zbiorach gdyńskiego kolekcjonera. Mówiąc krótko - nie przesądzą, czy są one zabytkami archeologicznymi, na których rękę mogłoby położyć państwo.

W tej sytuacji mec. Chibowski, argumentując, że samo posiadanie zabytkowych przedmiotów nie jest w Polsce nielegalne, wystąpił do Prokuratury Rejonowej w Gdyni o zwrot wywiezionej z domu Urbańskiego kolekcji.

- Jeśli nie oddadzą, pójdę nawet do Strasburga - mówi zdeterminowany Jacek Urbański. - To jest grabież! Już raz, przed sześcioma laty, Polska przegrała podobny proces przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Oskarżenie wniósł kolekcjoner broni, były harcerz i uczestnik ruchu oporu, ekspert współpracujący m.in. z Muzeum Powstania Warszawskiego, któremu zarekwirowano całą kolekcję. Trybunał uznał, że zostało naruszone prawo do spokojnego korzystania z własności, nakazał zwrot kolekcji i wypłatę odszkodowania.

Na razie w domu Urbańskiego nadal dzwonią telefony. Cierpliwie odpowiada na pytania o postępy śledztwa.

- Sytuacja kolekcjonera z Gdyni to swoisty papierek lakmusowy - mówi jeden ze znanych numizmatyków. - Decyzja prokuratury pokaże, czy każdy z nas - pasjonat, właściciel zabytkowych zbiorów - może czuć się w Polsce bezpieczny.”
Lepiej być dziwnym niż byle jakim
Awatar użytkownika
yukon
Administrator
Administrator
Posty: 10895
Rejestracja: 9 wrz 2012, o 22:46
Województwo: Wybierz
Lokalizacja: Wolna Republika Bieszczad.
Kontakt:

Re: Pierwsze koty za ploty.czyli kolekcjoner w tarapatach

Post autor: yukon »

Zlodziejstwo zwykle...
„Bieszczadzkie Pompeje" pokryte „lawą" bujnej karpackiej roślinności.
Awatar użytkownika
luger1979
St. Chorąży Sztabowy
St. Chorąży Sztabowy
Posty: 422
Rejestracja: 25 kwie 2016, o 10:23
Województwo: Śląskie
Lokalizacja: Śląsk

Re: Pierwsze koty za ploty.czyli kolekcjoner w tarapatach

Post autor: luger1979 »

Gdyby miał wykrywacz to by mu powiedzieli że to wszystko wykopał.
THC
Awatar użytkownika
slawek153
Generał Dywizji
Generał Dywizji
Posty: 1544
Rejestracja: 9 lip 2017, o 15:49
Województwo: Mazowieckie
Imię: Sławek

Re: Pierwsze koty za ploty.czyli kolekcjoner w tarapatach

Post autor: slawek153 »

Poszkodowany nie odzyska kolekcji nigdy, złodzieje śmierdzące nie odpuszczą. Na początek będzie potrzebny bardzo dobry Prawnik.
Awatar użytkownika
DEX
Porucznik
Porucznik
Posty: 709
Rejestracja: 31 paź 2015, o 14:13
Województwo: Pomorskie

Re: Pierwsze koty za ploty.czyli kolekcjoner w tarapatach

Post autor: DEX »

luger1979 pisze:
24 wrz 2018, o 08:08
Gdyby miał wykrywacz to by mu powiedzieli że to wszystko wykopał.
no i to jest paranoja,masz wykrywacz znaczy ze kradniesz,to może tez zrobią ze jak masz nóż to napadasz na ludzi,a jak do tego znajda kominiarkę to już gangster pełną gębą napada na bankomaty
marcin121
Kapitan
Kapitan
Posty: 786
Rejestracja: 10 sie 2013, o 21:01
Województwo: Wybierz

Re: Pierwsze koty za ploty.czyli kolekcjoner w tarapatach

Post autor: marcin121 »

Konserwa na tej sprawie się przejedzie zobaczycie ten gość to nie jest byle łepek
Nie dał się zastraszyć ma dobrego adwokata
Nie znależli wykrywacza a to podstawa a zabytki wolno posiadać
maciejwu71
CHORAZY
CHORAZY
Posty: 272
Rejestracja: 6 lip 2014, o 12:04
Województwo: Wybierz

Re: Pierwsze koty za ploty.czyli kolekcjoner w tarapatach

Post autor: maciejwu71 »

Nasze wykrywacze są traktowane jak grzmiące kije bez pozwolenia. Normalnie posiadasz taki i chodzisz w obsranych portkach.
Awatar użytkownika
DEX
Porucznik
Porucznik
Posty: 709
Rejestracja: 31 paź 2015, o 14:13
Województwo: Pomorskie

Re: Pierwsze koty za ploty.czyli kolekcjoner w tarapatach

Post autor: DEX »

maciejwu71 pisze:
24 wrz 2018, o 19:29
Nasze wykrywacze są traktowane jak grzmiące kije bez pozwolenia. Normalnie posiadasz taki i chodzisz w obsranych portkach.
dokladnie tak jak piszesz :piwko:
Awatar użytkownika
DEX
Porucznik
Porucznik
Posty: 709
Rejestracja: 31 paź 2015, o 14:13
Województwo: Pomorskie

Re: Pierwsze koty za ploty.czyli kolekcjoner w tarapatach

Post autor: DEX »

tak się zastanawiam ile "gnid"tu u nas na forum siedzi ja na miejscu admina bym wywalił wszystkie co nie maja ani jednego posta przez co najmierniej miesiąc od daty rejestracji,tak jak kolega zauważył 4 ma wczoraj urodziny 28 ,2 lata bez posta czy to nie dziwne?
Awatar użytkownika
Igła
St. Chorąży Sztabowy
St. Chorąży Sztabowy
Posty: 403
Rejestracja: 20 kwie 2018, o 21:02
Województwo: Brak

Re: Pierwsze koty za ploty.czyli kolekcjoner w tarapatach

Post autor: Igła »

Gdzieś wysoko w rządzie pewnie siedzi jakaś niespełniona archeognida i pociąga za sznurki.
marcin121
Kapitan
Kapitan
Posty: 786
Rejestracja: 10 sie 2013, o 21:01
Województwo: Wybierz

Re: Pierwsze koty za ploty.czyli kolekcjoner w tarapatach

Post autor: marcin121 »

Gliński im na wszystko pozwala w zamian za to Pis ma wolną rękę w sprawie wyklętych
Na tym oni swoją mitologię budują A efekty są każdy widzi Zauważcie tyle afer w związku
z muzealnictwem pracami archeo lipnymi przetargami wśród Wkz i NiD nic z tym nie robi
Tego nie widzą dla nich wrogiem nr 1 jest 15 latek szukający łusek garetem
ODPOWIEDZ

Wróć do „Media i literatura”