Na ryby.
: 14 lip 2019, o 19:25
Trudno usiedzieć w domu.
Kolega wpadł do mnie i wyciągnął na ryby. Takie tam-do portu w Gdyni. Czysto, sucho, wygodnie-podstawiliśmy sobie ławeczkę dla większej wygody.
W porcie, mimo niedzieli, ruch na torze wodnym.
To jeden z większych statków, jaki nas mijał. Gruszka dziobowa ma za zadanie zmniejszyć opór wody o 10% i więcej. Nabrał szybkości i wyszedł w morze. To znaczy na razie na wody Zatoki Puckiej. A nasze wędki czekają na rybę. Coś tam skubnie ale to drobnica typu babka bycza, rybi chwast zawleczony do Gdyni w latach osiemdziesiątych i wciąż rozprzestrzeniający się po Bałtyku. A trafił nawet już do mazurskich jezior. Przy tym zjada mięczaki oraz ikrę ryb bardziej wartościowych.
A także oskubuje nasze przynęty
Z pirsu mamy widok na port wojenny i cumujące okręty i okręciki W pewnym momencie kolega miał porządne branie Przypuszczalnie to jakiś zabłąkany dorsz ale tego się nie dowiemy. Poszedł w głębiny razem z kilkoma metrami urwanej żyłki
A przez kolejne dwie godziny mogliśmy sobie spokojnie obserwować kaczki, mewy i kormorany. Więc wracamy z niczym za to "kości trochę zostały rozprostowane".
C.
Kolega wpadł do mnie i wyciągnął na ryby. Takie tam-do portu w Gdyni. Czysto, sucho, wygodnie-podstawiliśmy sobie ławeczkę dla większej wygody.
W porcie, mimo niedzieli, ruch na torze wodnym.
To jeden z większych statków, jaki nas mijał. Gruszka dziobowa ma za zadanie zmniejszyć opór wody o 10% i więcej. Nabrał szybkości i wyszedł w morze. To znaczy na razie na wody Zatoki Puckiej. A nasze wędki czekają na rybę. Coś tam skubnie ale to drobnica typu babka bycza, rybi chwast zawleczony do Gdyni w latach osiemdziesiątych i wciąż rozprzestrzeniający się po Bałtyku. A trafił nawet już do mazurskich jezior. Przy tym zjada mięczaki oraz ikrę ryb bardziej wartościowych.
A także oskubuje nasze przynęty
Z pirsu mamy widok na port wojenny i cumujące okręty i okręciki W pewnym momencie kolega miał porządne branie Przypuszczalnie to jakiś zabłąkany dorsz ale tego się nie dowiemy. Poszedł w głębiny razem z kilkoma metrami urwanej żyłki
A przez kolejne dwie godziny mogliśmy sobie spokojnie obserwować kaczki, mewy i kormorany. Więc wracamy z niczym za to "kości trochę zostały rozprostowane".
C.