Dokumenty NSZ wyorane z ziemi

Nasza pasja w prasie, literaturze, filmach...
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Gre-gre
Zasłużony
Zasłużony
Posty: 804
Rejestracja: 30 paź 2012, o 21:53
Województwo: Wybierz

Dokumenty NSZ wyorane z ziemi

Post autor: Gre-gre »

;) ;) ;)

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/ ... ziemi.html

Żelazną skrzynkę po amunicji, a w niej dokumenty konspiracyjne, najpewniej oddziału Narodowych Sił Zbrojnych, wyorał rolnik we wsi Korzeniste niedaleko Łomży

Dokumenty są mocno zniszczone. Żeby je odczytać, potrzebne będą zabiegi specjalistów. W miejscu, gdzie dokonano znaleziska, podczas wojny i po niej znajdowało się gospodarstwo należące do żołnierza WiN Stanisława Kulikowskiego ps. "Kruk".

O cennym znalezisku poinformowała "Nasz Dziennik" Wioletta Tereszczak, która wraz z mężem Przemysławem kilka miesięcy temu kupiła ziemie dawnego gospodarstwa Kulikowskich.

Zabudowania były już wówczas w stanie ruiny, dlatego Przemysław Tereszczak rozebrał je, a budulec, m.in. blisko 600 ton kamieni, wywiózł. Później teren gospodarstwa zaorał, aby zagospodarować go jako łąkę, ale wtedy nic nie zauważył.

- Dopiero kiedy ciągnąłem traktorem rekultywator, jego ząb zaczepił o metalową skrzynię. Zobaczyłem ją, zatrzymałem się, otworzyłem. Najpierw wysypał się z niej jakiś zielony proszek. W środku były zniszczone dokumenty i soczewki lornetki - relacjonuje Przemysław Tereszczak.

Dokumenty przekazał ówczesnemu proboszczowi swojej rodzinnej parafii w miejscowości Poryte ks. Januszowi Kotowskiemu, który żywo zainteresował się znaleziskiem. To właśnie on jako pierwszy próbował odczytać dokumenty.

- Są to małe zeszyty i dwie, spięte ze sobą, złożone karty formatu A4. Widziałem jedynie kilka stron, gdyż rozdzielanie sklejonych kartek mogłoby zniszczyć te cenne dokumenty. Dlatego tego nie robiłem. To praca dla specjalistów - mówi ks. Kotowski, obecnie proboszcz parafii w miejscowości Lelis.

Ze wstępnych ustaleń wynika, że dokumenty sporządzili żołnierze z oddziału Narodowych Sił Zbrojnych operującego na terenie ziemi łomżyńskiej. - Moim zdaniem to dokumenty NSZ, m.in. wyroki śmierci wydane przez sąd na konfidentów oraz spis nazwisk tajnej siatki organizacji - opowiada ks. Kotowski.

Skrzynia z dokumentami trafiła do łomżyńskiego oddziału archiwum państwowego. O znalezisku pracownicy tej jednostki powiadomili Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie, które nakazało nie dotykać skrzyni oraz znajdujących się w niej dokumentów. Mieli po nie przyjechać i zabezpieczyć je specjaliści z warszawskiej centrali.

W archiwum w Łomży dokumenty przeleżały kilka tygodni. W tym czasie nikt z Archiwum Akt Dawnych nie przyjechał. Natomiast zgłosili się po nie państwo Tereszczakowie zaniepokojeni losem znaleziska. Zażądali wydania dokumentów, co też pracownicy archiwum w Łomży uczynili.

Pani Wioletta Tereszczak niezwłocznie przekazała znalezisko najbardziej zaufanej osobie, czyli księdzu Janowi Domińskiemu, który od lipca jest proboszczem parafii w Porytem. - Dokumenty w najbliższym czasie zamierzam przekazać białostockiemu oddziałowi IPN - zapewnia ks. Domiński.

Na terenie gospodarstwa państwa Kulikowskich w czasie wojny znajdował się tajny schron żołnierzy podziemia niepodległościowego. Był wykopany pod jednym z budynków gospodarczych. Po wojnie korzystali z niego żołnierze NSZ, a podczas wojny AK. Wówczas komendantem tego bunkra w Korzenistem był Zenon Wlaziak ps. "Wilk", szef propagandy obwodu AK Łomża.

Właśnie tu, w podziemnych pomieszczeniach znajdujących się pod gospodarstwem Kulikowskiego ps."Kruk", drukowano w czasie wojny aż trzy tytuły prasy podziemnej ukazującej się w łącznym nakładzie 1,5 tys. egzemplarzy. Również w tym bunkrze istniał potężny skład broni AK. Kiedy wykryła go komunistyczna bezpieka, według relacji miejscowych świadków, Armia Krajowa ewakuowała z niego w głąb Polski m.in. 2 ciężarówki broni.

Sam Kulikowski około 1950 r. został aresztowany przez UB. Najpierw skazano go na karę śmierci, jednak z uwagi na to, że był ojcem wielodzietnej rodziny, ostatecznie otrzymał karę 7 lat więzienia. Po wyjściu na wolność niespełna rok po powrocie do domu zmarł w wyniku obrażeń, jakich doznał podczas brutalnych przesłuchań.

- Kiedy dziadek wrócił z Białegostoku z więzienia, był bardzo chory. Któregoś dnia po dniu orki położył się i nie wstał już żywy z łóżka - opowiada Teresa Skrodzka, wnuczka Kulikowskiego. Kobieta pamięta żołnierski bunkier.

- Pamiętam, że były tam takie łóżka zrobione z gliny, na których spali partyzanci. Wejście do bunkra było przez piwnicę naszego domu. Prowadził z niego korytarz wiodący gdzieś w pole - to w razie potrzeby ucieczki. Po wojnie zasypywaliśmy ten bunkier piaskiem, bo tam się ciągle ziemia zapadała - relacjonuje wnuczka "Kruka".

Adam Białous, Białystok
ODPOWIEDZ

Wróć do „Media i literatura”