MIEJSCA OWIANE TAJEMNICĄ-GALICJA

Nasza pasja w prasie, literaturze, filmach...
Awatar użytkownika
mw750
ST-SIERZANT
ST-SIERZANT
Posty: 154
Rejestracja: 15 lut 2013, o 22:10
Województwo: Wybierz

Re: MIEJSCA OWIANE TAJEMNICĄ-GALICJA

Post autor: mw750 »

"Nad Wisłoką i Wisłą" Mój komendant Trćka nie grzeszył zbytnio odwagą i zmykał czemprędzej; zapomniał tylko, dokąd pułk się wycofał. Może jakie cztery kilometry za przeprawą przechodziliśmy koło leśniczówki, gdzieśmy na chwilę odpoczęli. Straszna ulewa zamieniła drogi w istne morze błotne, po którem posuwały się oddziały nasze, uchodzące pod naporem wroga. Stanęliśmy pod Wisłoką o pół godziny drogi poniżej Mielca dnia 20 września wczesnym rankiem. Pułk nasz, względnie nasza kompanija tworzyła straż tylną naszego odwrotu, który odbywał sie w porządku. Począwszy od Chorzelowa aż do Mielca, tuż za straż tylną, obiegały wkoło patrole kozackie, ostrzeliwując nas i maruderów ze znacznej odległości. Tylna straż stanęła u przeprawy nad rzeką Wisłoką. Most kołysał sie pod ciężarem przechodzących wojsk; wszędzie było widac pośpiech. Fala wojska przerwała się na chwilę. Zajechał jakiś oficer i polecił straży tylnej, by przy moście wytrzymała tak długo, dopóki nie nadejdzie batalion 56 pułku, pozostający gdzieś w tyle. Słota była straszna.Nieba nie szczędziły dżdżu, rozrzedzając błoto na drogach i ścieżkach. Zajęliśmy miejsce obserwacyjne za wałem ochronnym rzeki. Batalion 56 p. jakby na złość nie przychodził, natomiast na drodze mieleckiej pokazały się drobne oddziały węgierskiego pospolitego ruszenia. Skoro bliżej nadeszły, okazało się, że są to niedobitki 18 p. weg. posp. ruszenia, które bez komendy i ładu za popędem li tylko własnego trybu samozachowawczego śpieszyły za głównymi oddziałami wojska. Były to raczej gromady opryszków, aniżeli resztki regularnej armiji. Z początku wojny oddziały posp. ruszenia ucierpiały ogromnie bądźto wskutek fatalnego dowództwa, bądźteż wskutek jeszcze fatalniejszej z ich strony inicjatywy. Gdy pułk ów wracał z pod Lublina, liczył zaledwie czterysta ludzi w miejsce pierwotnych trzech tysięcy. Z nad Sanu połowa z tego nie uszła. Szły obecnie resztki obłąkanym krokiem po wale Wisłoki, nie zważając na kule przednich straży nieprzyjacielskich. "Kryjcie sie, bo was postrzelaja!" - zawołał do nich nasz komendant. - "Co nas to obchodzi, wszystko jedno!" - odparł jeden z nich, wodząc błędnym wzrokiem po ziemi. W ręce trzymał karpiel, który dla braku noża bagnetem czyscił i następnie zjadał. -" Ileż was pozostało?" - " Policzcie!" - Machnął ręką i poszedł dalej. :) cdn...
Awatar użytkownika
boss64
Zasłużony
Zasłużony
Posty: 1266
Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
Województwo: Wybierz

Re: MIEJSCA OWIANE TAJEMNICĄ-GALICJA

Post autor: boss64 »

:spoko:
Awatar użytkownika
mw750
ST-SIERZANT
ST-SIERZANT
Posty: 154
Rejestracja: 15 lut 2013, o 22:10
Województwo: Wybierz

Re: MIEJSCA OWIANE TAJEMNICĄ-GALICJA

Post autor: mw750 »

mała przerwa z braku czasu ale jedziemy dalej :-D ... Wkrótce na szosie mieleckiej pojawił sie ostatni bataljon ustępującej armii. Zawrzała krótka walka między patrolami kozackimi a bataljonem; - artyleria rosyjska wystrzeliła kilka razy, Kozacy cofnęli się, wszystko ucichło i bataljon ostatni przeprawił się przez most. Koło mostu stało kilku saperów w pogotowiu, ażeby go wysadzić przed następującym nieprzyjacielem. Przeszła i straż tylna, a gdy oddalona była jakie pięćset kroków, wstrząsnął powietrzem przeraźliwy huk - jeden, drugi i most już nie istniał !. Resztki sterczące z wody oblano naftą i zapalono. Tylna straż posuwała się drogą do Zgórska, ale wkrótce zboczyła polami w prawo w kierunku Trzciany, poszukując własny pułk. Drogi gminne i powiatowe, zmieniły sie w nieprzebyte bajora, w których grzęzły wozy, konie i ludzie. Nasz komendant wypytywał się wprawdzie co chwila o pułk, ale nikt nie mógł podać nic pewnego. Koło drogi w lesie stała obszerna leśniczówka. Nadleśniczy Dołżycki wybierał się właśnie wraz z żoną i trojgiem drobnych dzieci w podróż do świata. Jakże tu pozostać na pastwę Moskali? Trzeba koniecznie szukać przytułku w obcych stronach - ale gdzie? Na obszernym podwórzu leśniczówki stała studnia, wkoło niej krzątali sie żołnierze-tułacze, zmoknięci i zbłoceni literalnie do nitki. Skrobano kartofle, goniono za chlebem, ziarnem, karpielami, marchewką, owocami, mlekiem: jednym słowem za wszystkiem, co się zjeść godziło. Na dziedzińcu stał wóz drabiniasty naładowany chudobą leśniczego. Do wozu zaprzęgano konie. W pomieszkaniu leśniczego było pełno żołnierzy. Gospodarze, przejęci własną niedolą, umieli ocenić nędzę żołnierzy, toteż dzielili się nie tylko kątem, ale i resztkami chleba. Głodni żołnierze rozbrojeni byli gościnnością tego domu i litościwie spoglądali na śliczne twarzyczki drobnej dziatwy, która wskutek tej zawieruchy wojennej musiała wraz z rodzicami uchodzić na wygnanie. Wstąpiło trzech nowych żołnierzy do kuchni. Towarzysze stojący koło nalepy zazdrośnie patrzyli na przybyszów w obawie, że się będą musieli dzielić skromnym kątem, ale tamci uszanowali pierwotnych zdobywców, a zapukali do drzwi gospodarzy. "Dzień dobry, Państwu !" - "Dzień dobry ! " - odpowiedziała gosposia domu, kobieta o drobnych i szlachetnych rysach. - "Ach jacy panowie biedni i przemęczeni! Ta wojna to okropność !" - "Państwo wybieracie się z domu ?" -- " Niepodobna pozostać" - odrzekł nadleśniczy, mężczyzna wątłej budowy, o podłużnej twarzy i czarnym zaroście. --" Nie myślę pozostawać na łasce Moskali; kto wie, co to będzie? " -- "Dokąd państwo zamierzacie? " -- " Niewiadomo dokąd" -- ozwali się równocześnie oboje leśniczowie. -- "Przyszło to wszystko tak niespodziewanie, że nie mieliśmy czasu zastanowic się". Jeden z żołnierzy wydobył kartkę i nakreślił kilka słów na niej, a zwracając sie do leśniczego dodał : Jedź Pan do mnie, mieszkam na Śląsku, mam własny dom, tam może zawierucha nie dojdzie. Chcą państwo dalej, jedźcie na Węgry do brata mego. Oto oba adresy". -- Nadleśniczy popatrzył się z podziwem na żołnierza, wział kartkę, przeczytał i schował do kieszeni. cdn.... :)
Awatar użytkownika
boss64
Zasłużony
Zasłużony
Posty: 1266
Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
Województwo: Wybierz

Re: MIEJSCA OWIANE TAJEMNICĄ-GALICJA

Post autor: boss64 »

i co było dalej :hmm:
Awatar użytkownika
mw750
ST-SIERZANT
ST-SIERZANT
Posty: 154
Rejestracja: 15 lut 2013, o 22:10
Województwo: Wybierz

Re: MIEJSCA OWIANE TAJEMNICĄ-GALICJA

Post autor: mw750 »

cd ... :) " Pójdziemy do Dębicy, a z tamtąd na Węgry" - zdecydował nareszcie. "Nie radzę", stanowczo odparł żołnierz, " tam z pewnością stoi już nieprzyjaciel, a jeżeli nie, to będzie tam taki popłoch i ścisk, że państwo nic nie wskóracie. Jedźcie raczej do Tarnowa, tam przynajmniej będzie bezpieczniej". - "Pojedziemy do Tarnowa". Wóz był naładowany. W pokojach pozostały próżne sprzęty przepysznej wiedeńskiej roboty. Na ścianach wisiały portrety i śliczne krajobrazy. Rodzina gotowa była do wyjazdu, kto wie, czy nie na zawsze. " Panowie z pewnością głodni", - zagadnęła żona nadleśniczego. " Niestety głód to nasz nieodstępny towarzysz, on srogi, on niegrzeczny, ciągle się przypomina: już się go nawet nie wstydzimy," - odrzekł jeden z żołnierzy. " Mam tu jeszcze pare drobiazgów, których i tak nie zabiorę ze sobą, zaraz panom służę." - To mówiąc, pani poszła do komory i przyniosła kilkanaście zeschłych bułek, surowych jajek, owoców i spory garnek mleka. " Czem chata bogata... wybaczcie panowie i u nas wyczerpało sie wszystko. Chociażby człowiek chciał pozostać, musiałby i tak powoli z głodu zginąć. Panowie jakiego zawodu ?" - " Przed wojną byliśmy nauczycielami, obecnie iwdzi pani, jesteśmy tułaczami bez dachu i chleba." - " Czem sie Panu wywdzięczymy za pańską propozycję?" "Powiedzcie Państwo moim drogim, że, będąc u Was, żyłem, wracając z pod Lublina i z nad Sanu. Niewiadomo, dokąd idę i gdzie głowę położę." - Nadleśniczy tymczasem wyszedł ażeby zabić wejści do piwnicy, w której pewnie pozostawił zapasy żywności, a może i inne rzeczy z gospodarstwa. Próżny jego trud, bo żołnierze głodni w opuszczonych domach zrywali podłogi, szukając chleba i ukrytych skarbów. Słowa żolnierza rozrzewniły żonę, spojrzała smutnym wzrokiem na połowę głowki drobnej dziatwy i poczęła je tulić do siebie. "Pójdziemy, dziateczki, w świat: nie będzie wam tak dobrze, jak w domu wam było." Wtem z poza Wisłoki ozwał sie huk armat, nadleśniczy wrócił do pokoju i zawołał: " Jedziemy!" - Rodzina tułaczów jeszcze raz potoczyła wzrokiem po tych ścianach, które były świadkami ich rodzinnego szczęścia i powoli z rezygnacjąopuszczała rodzinne progi. Na podwórzu żegnała ich pozostała służba, przeważnie stare kobiety i jakiś zgrzybiały staruszek. Wszyscy płakali. Rodzina siadła na wóz i ruszyła w świat. cdn... ;)
Awatar użytkownika
mw750
ST-SIERZANT
ST-SIERZANT
Posty: 154
Rejestracja: 15 lut 2013, o 22:10
Województwo: Wybierz

Re: MIEJSCA OWIANE TAJEMNICĄ-GALICJA

Post autor: mw750 »

.... Żołnierze pozostali. Mleko i jajka ugotowali w kuchni, posilili się nieco, a następnie złączywszy się z resztą straż tylnej, poszli w dalszą drogę w kierunku Zagórska. Przeprawa drogą przez las była fizycznie niemożliwa; było tyle wybojów i dziur na drodze, że konie wpadały po brzuchy do błota. Mimo tego tą drogą jechał tren całej dywizji, jechały obozy i armaty. Żołnierze nie mogąc przeprawić sie drogą, poszli krajami lasu,a że ziemia i tu była zanadto zwilżoną, przeto z chodników robiły sie nowe bajora grząskie, które następujący omijali, torując w prawo i lewo nowe drogi i ścieżki. Minęły dwie godziny czasu. Pośród drogi stał jakiś wóz drabiniasty bez koni. Na wozie siedziała żona nadleśniczego z trojgiem dzieci, blada, przestraszona ; męża nie było. Żołnierze przyzwyczajeni do widoków podobnych nie pytali sie o to, co tu zaszło. Widocznie konie zabrano do furgonów wojskowych, a leśniczy poszedł, by poszukać w okolicy nowego zaprzęgu. Czy znajdzie jednak, rzecz bardzo wątpliwa, bo wojskowość zabrała wszystko co zdolne dla siebie. Idą więc żołnierze około wozu z lewej i z prawej strony drogi, deszcz gęsto rosi, na wozie siedzi nawpół skostniała nieboga z dziatwą i czeka na pomoc Bożą i litość ludzką pośród tej piekielnej wrzawy wojennej. Straż skoro przybyła do Zagórska, odpoczęła obok trenu dywizyjnego, szukając dla siebie pożywienia. Żołnierze podczas wojny zapominają zazwyczaj, co to litość i miłosierdzie. Wezwani do mordowania, sami niepewni dnia, ani godziny swojego życia, znęcają się nad własnymi towarzyszami, gdy się tylko nadarzy do tego sposobność. Napróżno domagać sie pokarmu od towarzyszy broni z innego pułku. "Nie należycie do nas, idźcie z Bogiem!" - "Nie wiemy, dokąd pułk poszedł?" - "Co nam do tego , szukajcie!" - Żołnierze próbowali z osobna różnych sposobów, by dotrzeć do zatłuszczonego serca kucharzy. Napróżno! Dzień miał sie ku końcowi, a tu ani odpoczynku, ani gościnnej strzechy. Wszystkie domy i stodoły przepełnione były wojskiem. W Zagórsku nocowaliśmy razem z pionierami. Zmokłem jak pies, a nie było sie gdzie osuszyć. Położyłem się na gumnie i jak pies do rana dygotałem. Choroba obudziła sie gwałtownie, nogi przemęczone skurczyły się. Ryczałem i wyłem z boleści. cdn... :)
Awatar użytkownika
boss64
Zasłużony
Zasłużony
Posty: 1266
Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
Województwo: Wybierz

Re: MIEJSCA OWIANE TAJEMNICĄ-GALICJA

Post autor: boss64 »

Dawaj dawaj dalej co prawda sezon w pełni i z czytaniem ciężko ale damy radę :spoko:
Awatar użytkownika
mw750
ST-SIERZANT
ST-SIERZANT
Posty: 154
Rejestracja: 15 lut 2013, o 22:10
Województwo: Wybierz

Re: MIEJSCA OWIANE TAJEMNICĄ-GALICJA

Post autor: mw750 »

no właśnie z tym czasem hm wiecznie go brak ;) ... Mimo wszystko rano ruszyłem dalej. Mówiono, że pułk celem uzupełnienia wróci do Krakowa. Była to oczywiście plotka. Razem z L. przechodzę przez Radomyśl, gdzie właśnie Madziarzy rabowali sklepy. Schwytano nas na ulicy i razem z rabusiami odstawiono do komendy 5-go preszburskiego korpusu, gdzie nas omal za rabunek nie rozstrzelano. Skończyło się na besztaninie zaprawionej najsilniejszymi wyrazami i papryką węgierską, poczem odesłano nas do pułku pod dowództwem oficera Czecha. Błąkaliśmy sie między Radgoszczą, Dulczą i Wampierzowem, aż nareszcie za dwa dni znaleźliśmy pułk. Na drugi dzień dowiedziano się przypadkowo, że pułk znajduje się w okolicy Hohenbachu nad Wisłoką. Cała droga dnia wczorajszego była daremną. Przez Zagórsko wróciła więc reszta tułaczy drożynami do Hohenbachu; deszcz trochę ustał, błoto cokolwiek zastygło, marsz stał sie znośniejszym. Koło południa drugiego dnia straż tylna złączyła się nareszcie z pułkiem. Z Hohenbachu pułk wyruszył nad Wisłokę i rozłożył się w pobliskim dworze, opuszczonym przez gospodarzy. Bydło tułało sie po polach przez dzień, a na noc schodziło sie samo do stajen. Było jeszcze kilka kobiet, które chciwie doiły krowy i sprzedawały mleko. Znalazł sie i żydek, który ''ostatni'' litr wódki sprzedawał nam po wysokiej cenie. Po ostatnim litrze znalazł sie jeszcze garniec. potem butelki, no i spory sądek, aż sie kompanja cała porządnie ścięła. Zauważył to kapitan, nabeształ żyda i zakazał mu pod karą śmierci dalszej sprzedaży alkoholu. Jeden dzień nie było żyda, - znalazł się na drugi dzień chłop z wódką, a żołnierzom wszystko jedno, komu za śmierdziuchę drogo płacili. Część pułku pilnowała wału nad Wisłoką, reszta odpoczywała zmieniając towarzyszy podczas nocy. Wał nad Wisłoką zryto i przygotowano kryjówki dla straży. Księżyc oświecał bladem świtem ponurą i mglistą noc. Od wału do rzeki było kilkaset kroków. Potrzeba było pilnować, żeby nieprzyjaciel nie przerzucił mostu i nie przeprawił się na lewy brzeg. Patrole gęsto przechodziły. "Gefreiter Gil, zabierz trzech żołnierzy, obejdź linię nadbrzeżną aż po drogę do folwarku, zważaj po drodze na wszystko, o ile można nie strzelaj!" -" Panie chorąży, byłem już dziś trzy razy na patroli, dwie noce nie spałem a nóg na loterji nie wygrałem. " " Wiem o tem, ale ktoś iść musi; wszyscy pomęczeni." "Ja nie pójdę!" - "Mógłbym ci w tej chwili w łeb strzelić, ale i tak cie nie minie. Jutro oddam cie pod sąd wojenny." "Wszystko mi jedno, tu czy tam zginąć." - "Nie idziesz więc?" - "Nie idę!" Chorąży Jankowski zgryzł wargi, zaklął siarczyście, włożył wydobyty już rewolwer do futerału i poszedł o kilka kroków w lewo. "Kto tu śpi?" - "Rezerwista S." - "Miał pan odpoczywac teraz, ale trzeba mi patroli. Pan był już nad brzegiem Wisłoki: obecnie jest północ. Zabierz Pan trzech odważnych ludzi i obejdź linję nadbrzeżną. Uważaj Pan, czy nieprzyjaciel nie przeprawia się przez rzekę: strzelać nie wolno. Za godzinę czekam na raport." - Rezerwista S. podniósł się ociężale, zbudził trzech towarzyszy nawpół skostniałych i wygramolił się na wał. Od wału szła ścieżka do rzeki, koło niej rosły rozłożyste dęby, których konary jak upiory sterczały wśród pochmurnej, mglistej nocy księżycowej. Uszli kilkanaści kroków; przed nimi zamajaczyła jakaś kępa, od której było słychać ludzkie głosy. Patrol przystanęła. Dowodzący przyklęknął, a za nim towarzysze. Rozłożył sie nad ziemią i nasłuchiwał. Rozmowa była swobodna; zresztą było rzeczą niemożliwą, aby nieprzyjaciel był już na tym brzegu. Powstali i ruszyli z miejsca, zbliżając sie powoli i ostrożnie do podejrzanego punktu. Głosy stały sie wyraźniejsze, poznano gwar naszych żołnierzy. Patrol z innego oddziału znajdowała się w drodze, lecz natrafiwszy na dziwnego rodzaju przeszkodę, zawiesili narazie czynność urzędową. Wół z pobliskiego dworu, ugodzony śmiertelnie kulą podczas paszy, leżał pod dębem. Żal zrobiło sie żołnierzom tej okazji, przukucnęli tedy i wykrajali z poległego bohatera smaczne frykasy. Ani się nie spostrzegli, gdy do nich nadszedł nowy patrol z innego pułku. cdn... :)
Awatar użytkownika
boss64
Zasłużony
Zasłużony
Posty: 1266
Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
Województwo: Wybierz

Re: MIEJSCA OWIANE TAJEMNICĄ-GALICJA

Post autor: boss64 »

:spoko: i co było dalej? :hmm:
Awatar użytkownika
mw750
ST-SIERZANT
ST-SIERZANT
Posty: 154
Rejestracja: 15 lut 2013, o 22:10
Województwo: Wybierz

Re: MIEJSCA OWIANE TAJEMNICĄ-GALICJA

Post autor: mw750 »

a dalej tak to szło ;) ... "Co wy tu robicie?" - "Dzielimy łup wojenny: oto wół zabity, z którego zabieramy, co lepsze. Jutro ugotujemy we dworze na śniadanie." - "Jesteście chyba na patroli?" - "Służba nie uciecze, a głód ciągle dokucza", - odrzekli. "Jak kto służbe pojmuje. Nad Sanem zaspaliśmy, śpijmy i nad Wisłoką, a Moskalpowoli z nas skórę zdejmie i nas stoczą robaki." Powiedział i poszedł wraz z trzema towarzyszami, tamci pozostali. Nad Wisłoką panowała cisza. Nad brzegiem tęgie i rozłożyste dęby stoją jak straż przednia. Do nich zbliżał się powoli i ostrożnie patrol. Co kilka kroków przystawał i nasłuchiwał. Na odległej drodze za rzeką słychać bezustanny turkot wozów; to podwody nieprzyjacielskie zdążają do Mielca. Przez wierzbinę i nadbrzeżne krzewy przedzierał sie powoli z zapartym oddechem, aż doszedł do samego brzegu. U jego nóg toczyły sie powoli i swobodnie wody Wisłoki. Brzeg przeciwny w pomroku oparów wydzierał się o jakich sześćdziesiąt metrów. Stał i wpatrywał się w tajnię brzegu przeciwnego. Kępy wierzbiny w oczach żołnierza przy zwodniczem oświetleniu księżycowym przybierały fantastyczne kształty, kryły za sobą patrole nieprzyjacielskie i najeżone były bagnetami; wszystko czekało jakby zamarłe i skostniałe. Uczucie indywidualne żołnierza przenosiło sie na otaczającą go przyrodę. Dla wszelkiej pewności cofną się o krok, przykląkł i wziął karabin w pogotowie, tak czekał i patrzył. Prócz turkotu na drodze mieleckiej nic więcej nie było słychać. Poszedł dalej wzdłuż rzeki w myśl polecenia chorążego. Uszli jakie dwa kilometry posuwając się ostrożnie naprzód, nagle z przeciwnej strony brzegu posłyszeli donośny szelest. Żołnierze mechanicznie przypadli do ziemi i śledzili, co się na przeciwnym brzegu działo. Nagle koń zarżał, a w tej że chwili usłyszeli jakby uderzenie nahajką, coś w rodzaju klątwy i kilku jeźdzców ruszyło z biegiem rzeki w dół. "Ja strzelę!" szepnął jeden z towarzyszy. "Szkoda kuli i hałasu", odparł dowodzący. "Szperają Kozunie nad brzegiem, szukają dogodnego miejsca dla przeprawy." - "Niedoczekanie ich; nie puścimy." :)
Awatar użytkownika
boss64
Zasłużony
Zasłużony
Posty: 1266
Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
Województwo: Wybierz

Re: MIEJSCA OWIANE TAJEMNICĄ-GALICJA

Post autor: boss64 »

:spoko:
elkosław
SIERZANT
SIERZANT
Posty: 140
Rejestracja: 29 paź 2012, o 23:54
Województwo: Wybierz
Lokalizacja: Ziemia

Re: MIEJSCA OWIANE TAJEMNICĄ-GALICJA

Post autor: elkosław »

Treaz jest długi week to się brakiem czasu nie wymigasz. Dawaj dalej :)
Awatar użytkownika
mw750
ST-SIERZANT
ST-SIERZANT
Posty: 154
Rejestracja: 15 lut 2013, o 22:10
Województwo: Wybierz

Re: MIEJSCA OWIANE TAJEMNICĄ-GALICJA

Post autor: mw750 »

daje daje :-D .... Chwile jeszcze czekali klęcząc w wysokiej nadbrzeżnej trawie i wpatrzeni byli przed siebie w oczekiwaniu przeciwnika. Nareszcie odeszli i po krótkiej wędrówce znaleźli drogę prowadzącą do dworu. Powstał lekki wietrzyk, który szeleściał w listkach nadbrzeżnych drzew i rozsuwał lekki całun mgły i oparów. Przez powstałe luki migotały gwiazdy i przedzierał się świadek nocnych orgji wojennych - księżyc. - We dworze było spokojnie, tylko straż miejscowa w komendzie pułkowej czatowała. Przez dwór poszła patrol wąwozem pod wał i dotarła wkońcu do oddziału. "Panie chorąży! Melduję powrót patroli. Na przeciwnym brzegu Wisłoki zauważyliśmy patrol konny, który jednak uciekł w kierunku rzeki!" - "Dobrze. - Czy nic więcej nie spostrzegliście?" - "Nic więcej, panie chorąży." "Przecież tak... idąc do wału o kilkadziesiąt kroków"... "Ach tak! Zabitego wołu, panie chorąży!" - "Szedłem za wami; a oto bohaterzy od wołowiny! Zabierz ich Pan i razem z gefr. Gilem zaprowadź do komendy pułkowej. Jutro nauczymy ich służby!" Obok chorążego stało czterech rozbrojonych żołnierzy, którzy za przewinienie służbowe mieli stanąć przed sądem. Wojna nie zna żartów! - W okopach dygotały od chłodu przytulone do ziemnych kryjówek ciała żołnierzy; nikt prawie nie spał, oczekiwano walki. - Nad ranem tymczasem przyszedł rozkaz do odwrotu. Już w brzasku dnia opustoszały okopy, a poszczególni żołnierze zbierali się w oddziały i ruszali w dalszą drogę na zachód. Za nimi krowy i woły z dworskiej stajni, pędzone głodem, wychodziły powoli na pastwisko. "Panie kapitanie! Może zabierzemy ze sobą cały żywy inwentarz ze dworu. Szkoda pozostawić dla nieprzyjaciela!" - ozwał się jeden z żołnierzy. "Chcesz woły pędzić? Bierz kij i zabieraj, jeżeli twa ochota; rozkazu wyraźnego niema!" Roześmiali się żołnierze, śmiałek się zarumienił. Po drodze posuwał sie pułk, ostatnia straż z nad Wisłoki. Wkrótce zahuczały działa z poza rzeki. Była to odprawa Moskali dana odstępującym wojskom. Strzały padały daleko poza odstępującymi. Z naszej strony ozwały się haubice. W zamian za kanonadę nieprzyjaciela nasi zawzięcie bombardowali Mielec. Biedne miasto! Biedna ludność! cdn... :)
Awatar użytkownika
boss64
Zasłużony
Zasłużony
Posty: 1266
Rejestracja: 19 lis 2012, o 20:04
Województwo: Wybierz

Re: MIEJSCA OWIANE TAJEMNICĄ-GALICJA

Post autor: boss64 »

no i :hmm:
Awatar użytkownika
mw750
ST-SIERZANT
ST-SIERZANT
Posty: 154
Rejestracja: 15 lut 2013, o 22:10
Województwo: Wybierz

Re: MIEJSCA OWIANE TAJEMNICĄ-GALICJA

Post autor: mw750 »

no i tak ;) ...Rankiem 25 IX nakazano odwrót w kierunku Dąbrowy. Moskale sypnęli trochę szrapnelami, ażeby tempo odwrotu przyspieszyć. Dnia następnego w Miechowicach Małych przyłączono do pułku drugi batalion terytorialny z Cieszyna, który cofnął się z pod Sieniawy. Spotkałem kolegów H., K., M. i S. Z pod Lublina wracał pułk pod komendą majora Bohma, obecnie objął komendę podpułkownik Latinik. Dnia 27 września przekroczyliśmy koło Opatowa i Mistrzowic Wisłę i wkroczyliśmy ponownie na terytorium Kongresówki. Koło Wielkich Miechowic natknęliśmy sie na pierwszy pułk strzelców polskich. Spotkałem dra. Kunickiego i serdecznie uścisnąłem jego dłoń. Cóż to za młodzież, która rzuciła szkoły, rodziców, pościele, przyszłość swą i życie - dla idei wprawdzie starej, lecz niewdzięcznej? Gdy wspomnę na te twarze dziecinne, pobladłe, przemęczone, a przecież zuchowate i dziarskie, to przez myśl moją przesuwają się obrazy chwały, łez i niedoli; Marenego, Somo Sierra, San Domingo... Berezyna; przypominam sobie niechęć naszych oficerów, a nawet i żołnierzy do tego skromnego i ofiarnego czynu zbrojnego. Przychodzili do nas po chleb, bo sami nie mieli, a rekwirować im nie było wolno. Byli tacy między nami, co się dzielili z nimi ostatnią kromką, lecz więcej było słów goryczy i pogardy. "Takich, co sami na wojnę idą, pod płotem trzeba wystrzelać; ja, gdybym nie musiał" ... oto głos nieuświadomionego materialisty. "Keine Verbruderung mit dieser Bande, das ist ja kein Militar", odzywa się jakiś półpijany oficer i odpędza nas od legionistów. "Czy panowie legioniści znacie rozkaz gen. Dankla o zakazie rekwizycji?" - wtrąca jakis sztabowiec. Ot i to by było na tyle jak na razie :) pozdr
ODPOWIEDZ

Wróć do „Media i literatura”