UPA – bandyci w służbie Stalina?

Wojna po wojnie czyli UPA, Żołnierze Wyklęci, Podziemie, prześladowania
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Festung
SPEC
SPEC
Posty: 1522
Rejestracja: 8 lis 2012, o 18:35
Województwo: Wybierz
Lokalizacja: Sátoraljaújhely

UPA – bandyci w służbie Stalina?

Post autor: Festung »

Czy UPA było infiltrowane przez sowiecki wywiad? Na to pytanie odpowiedź twierdząca wydaje się być przesądzona. Jeśli bowiem spojrzeć na rzeź wołyńską przez pryzmat interesów mordercy wszechczasów to, co np. ukraiński historyk Jarosław Hrycak uważa za absurdalną z punktu widzenia interesów ukraińskich zbrodnię wojenną wydaje się być zrozumiałe.





I stanowi logiczne uzupełnienie wydarzeń wcześniejszych.

Pamiętamy przecież, że dla Stalina jedna śmierć to tragedia ale milion to już statystyka…



1.



28 września 1939 roku okupowane ziemie Polski zostały ostatecznie podzielone przez dwóch najeźdźców. Miesiąc później (2-3 listopada 1939 roku) Prezydium Rady Najwyższej ZSRS wydało dekret o nadaniu obywatelstwa sowieckiego mieszkańcom dawnych ziem RP.

5 grudnia 1939 roku Biuro Polityczne WKP(b) zdecydowało o deportacji „polskich osadników” w głąb ZSRS.

10 lutego 1940 roku rozpoczęła się deportacja polskiej ludności wiejskiej – rodzin osadników, kolonistów i straży wiejskiej.

2 marca zapadła uchwała Biura Politycznego WKP(b) o wysiedleniu rodzin jeńców i więźniów oraz części uchodźców z centralnych i zachodnich ziem Polski, którzy uciekli na wschód przed Wehrmachtem.

Trzy dni później, 5 marca, zapada decyzja o wymordowaniu jeńców polskich osadzonych w obozach w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku. Mord państwowy dosięgnął także części więźniów ze wschodnich terenów Polski.

13 kwietnia rozpoczyna się deportacja represjonowanych do północnego Kazachstanu.

Rozpoczęto również wysiedlanie osób z nowego pasa granicznego na granicy sowiecko -niemieckiej, sowiecko – węgierskiej i sowiecko – rumuńskiej.

29 czerwca zaczęto wysiedlać uchodźców.

Na jesieni rozpoczęła się branka trzech roczników do Armii Czerwonej.

2.



W 1941 roku kolejna akcja wysiedleńcza rozpoczęła się 22 maja. Tym razem wysiedlenie spotkało rodziny osób ukrywających się, więźniów a także podejrzewanych o działalność konspiracji polskiej oraz w OUN (organizacja Ukraińskich Nacjonalistów).

14 czerwca rozpoczęła się deportacja z Wileńszczyzny, a 20 – z zachodnich obwodów Białorusi.

22 czerwca 1941 roku najwierniejszy sojusznik Stalina, III Rzesza, rozpoczęła atak.

3.



Wg sowieckich danych od września 1939 r. do 22 czerwca 1941 r. na okupowanych ziemiach wschodnich II RP aresztowano co najmniej 110 tysięcy ludzi. Wg danych dotyczących 109.485 osób Polacy stanowili 39,2 % uwięzionych (42.948). Z ogółu zatrzymanych ok. 9,5 tys. zwolniono, ok. 8,5 tys. zamordowano, a reszta została wywieziona w głąb ZSRS. Szacuje się, że Polacy stanowili ok. 40% wywiezionych, czyli ok. 25 tys.

Nie była to jedyna forma represjonowania okupowanej ludności.

W nocy z 9 na 10 lutego 1940 roku rozpoczęła się deportacja „osadników”, czyli tych, którzy nabyli ziemię w wyniku parcelacji na obszarze ziem wschodnich II RP, oraz „leśników”, czyli osób zatrudnionych przy ochronie lasów państwowych i prywatnych. Z terenów tzw. Ukrainy Zachodniej wywieziono 17.206 rodzin (89.062 osoby). Z terenów tzw. Białorusi Zachodniej wywieziono 9584 rodziny (50.732 osoby). Polacy w tej masie ludzkiej stanowili około 81,7%, czyli 114 tys. osób. W liczbie tej znajdowali się mężczyźni pow. 16 roku życia 36.670 osób (27,68%), 38.078 kobiet (28,75%), 11.329 dzieci w wieku od 14 do 16 lat oraz 46.386 dzieci młodszych (35,02%).

13 kwietnia 1940 roku wywieziono do Kazachstanu 60.667 osób – członków rodzin represjonowanych uczestników „organizacji powstańczych”, oficerów Wojska Polskiego, funkcjonariuszy Policji, Służby Więziennej, urzędników „byłego aparatu państwowego” itp. Wg sowieckich danych Polacy w tej liczbie stanowili około 68,3%.

W nocy z 28 na 29 czerwca przeprowadzono kolejną deportację. Tym razem dotknęła ona tzw. bieżeńców, czyli uciekinierów z terenów zajętych przez III Rzeszę. Ogółem deportacja ta dotknęła 80.653 osób, z czego Polacy stanowili nie więcej niż 11%.

Kolejne fale deportacji dotykały już mniejszej ilości Polaków.

Trzeba również pamiętać, że „branka” do Armii Czerwonej oznaczała wcielenie do armii okupanta blisko 50.000 młodych Polaków!

4.

Wspomina Karolina Lanckorońska (została przekazana do niemieckiej strefy okupacyjnej wiosną 1940 r.):

Na drugi dzień, 12 lutego (1940 – HD), popłoch padł na Lwów. Na wszystkich dworcach zjawiały się coraz to nowe pociągi, długie rzędy wagonów bydlęcych stawały na torach. Rozlegały się śpiewy. Najczęściej śpiewano „Gorzkie żale”, gdyż był to przecież Wielki Post. Pociągów pilnowało wojsko. Ludność miejska i podmiejska spontanicznie rzuciła się na dworce. Jeśli wagonów pilnował Kirgiz czy Kałmuk, to rady nie było; jeśli tam stał Moskal, udawał nieraz, że nic nie widzi, czasem nawet podawał sam wodę czy strawę, mleko czy lekarstwa przez zakratowane górne okienko. Zimno było straszliwe. (…) Pociągów na dworcach ciągle przybywało. Wagony były zamknięte, zezwalano tylko – i to nie zawsze – na wyrzucanie zwłok. Zbierano je wieczorem na torach. Dużo było wśród nich zamarzniętych dzieci.

Roman A., urodzony w 1926 roku, deportowany 10 lutego 1940 r. z powiatu brodzkiego:

…Droga trwała przeszło 4 tygodnie w następujących warunkach:

Brak wody, rzadko kiedy wypuszczał konwój z wagonu na spacer (zaledwie 4 razy pod dozorem uzbrojonych żołnierzy rosyjskich), w kilku ważniejszych punktach otrzymaliśmy chleb. (…) wagony nie były wietrzone, rzadko ogrzewane z powodu niedostarczenia opału. (…) po dotarciu do celu umieszczono mnie wraz z rodziną w baraku, gdzie w małej komnacie rozlokowano nas w liczbie 4 rodzin (ok. 18 osób). (…) wówczas miałem skończone 13 lat i byłem zmuszony pracować jak inni w wieku 14 – 60 lat.

Pisemny raport obwodowego urzędu NKWD w Pawłodarze z 1 października 1940 r.:

Dorośli przesiedleni, skierowani do sowchozów i przedsiębiorstw przemysłowych zasadniczo otrzymali pracę, pozostali specjalni przesiedleńcy, znajdujący się w kołchozach, prawie wszyscy są bezrobotni. Prócz tego duża część zesłanych znajdujących się zarówno w sowchozach, jak i w sowchozach, na dziś w dużym stopniu nie ma zapewnionego mieszkania. Wielu z liczby zesłanych w sowchozach mieszka w oborach, cielętnikach, nieprzystosowanych do mieszkania w warunkach zimowych.

W szeregu sowchozów odnotowane są fakty, gdy pracujący Polacy nie mają zapewnionego minimalnego zaopatrzenia, nie otrzymują zapłaty po 3-4 miesiące. Sprzedaż chleba we wsiach w związku z nieurodzajem w tym roku jest prawie wstrzymana, chleba na boku kupić nie mogą. W rezultacie powstała nadzwyczaj napięta materialno-bytowa sytuacja zesłanych. Odnotowano fakty głodu, opuchlizny spowodowanej niedojadaniem.



5.



Czy można się dziwić, że nieliczni, jakim udało się opuścić teren Związku Sowieckiego pozytywnie postrzegali…. Generalną Gubernię?

Karolina Lanckorońska:

…Przechodziliśmy między wartami rosyjskimi, które wołały na nas: „Do swidanja w Krakowie!”. Byli oni, jak wszyscy żołnierze Armii Czerwonej, brudni, nieogoleni, źle umundurowani. Gdyśmy doszli do połowy mostu, ujrzeliśmy idącą na nasze spotkanie grupę wojskowych niemieckich, ludzi wspaniałego wzrostu, wyglądających świetnie, ubranych w lśniące mundury. Za nimi szły pielęgniarki Czerwonego Krzyża w białych fartuchach. „To jednak jest Europa”, odezwały się głosy w naszych rzędach.

6.



Jak wysiedlenie wyglądało w oficjalnych raportach?

9 lutego 1940 roku o godzinie 8 wieczorem rozpoczęto prowadzenie zajęć z zebranym aktywem. Przeprowadzono trwające dwie i pół godziny zajęcia poświęcone Konstytucji ZSRS i ordynacji wyborczej do Rady Najwyższej ZSRS i BSRS. Półtorej godziny trwała dyskusja na temat sytuacji międzynarodowej. O godzinie 12 (północ – HD) podano do wiadomości uchwałę rządu o wysiedleniu gospodarstw osadniczych i wyjaśniono obecnym przyczynę wysiedlenia gospodarstw osadników z terenów byłej Zachodniej Białorusi.

Decyzję rządu zebrani przyjęli z wielką radością i entuzjazmem. Na sali rozległy się głosy poparcia i zadowolenia z postanowienia partii i rządu o wysiedleniu gospodarstw osadników. Po ogłoszeniu listy osadników aktyw zaproponował, by wysiedlić też jeszcze inne gospodarstwa, przede wszystkim gospodarstwo Oleszewiczów.

Następnie przeprowadzono instruktaż dla trójek gospodarczych i przydzielono je do trójek operacyjnych.

O godzinie 5 rano trójki operacyjne i gospodarcze przydzielone do osady Ułanowszczyzna zostały wysłane w celu przeprowadzenia wysiedlenia.

(sprawozdanie o akcji deportacyjnej polskich osadników luty 1940 r., zachodnia Białoruś)

Cała akcja została zakończona o godzinie 13.

Meldunek komdiwa Czernyszowa, naczelnika Gułag-u NKWD:

Podczas drogi zmarło 10 osób, przede wszystkim dzieci i starców, 34 osoby przyjechały chore i umieszczono je w szpitalach. (…) W transporcie nr 4020 (…) u 20 osób podejrzewa się wystąpienie duru plamistego i brzusznego…

Wytyczne w sprawie trybu wysiedlania osób wymienionych w uchwale RKL ZSRS z 2 marca 1940 roku (fragment):

Podczas wysiedlania … nieruchomości oraz przedsiębiorstwa handlowe i przemysłowe wysiedleńców zostają skonfiskowane i przekazane miejscowym organom władzy. Całe pozostałe mienie wysiedleńcy mają prawo spieniężyć lub zabrać ze sobą do miejsca przesiedlenia, jednak w ilości nie przekraczającej 100 kg na osobę.

7.



22 czerwca 1941 roku dotychczasowy sojusznik Stalina prawdopodobnie uprzedził sowiecki atak.

I sam przystąpił do natarcia na froncie od Bałtyku po Morze Czarne.

Dwa dni później Ławrientij Beria nakazuje wymordować więźniów, znajdujących się na terenach zagrożonych przez Wehrmacht.

Zamordowano ok. 35 tys. uwięzionych. Np. Brygidki (więzienie) , więzienie śledcze NKWD – Zamarstynów, więzienie na ulicy Łąckiego we Lwowie tu wymordowano około 7 tys. więźniów, w Łucku ofiarą masakry padło około 2 tys. więźniów, w Wilnie około 2 tys., w Złoczowie około 700, Dubnie około 1000, Prowieniszkach 500 więźniów, oprócz tego w Drohobyczu, Borysławiu, w Czortkowie, Berezweczu, Samborze, Oleszycach, Nadwórnej, Brzeżanach. W ciągu tygodnia, w czerwcu 1941 roku NKWD wymordowało w więzieniach co najmniej 14700 więźniów, na szlakach ewakuacyjnych zostało zamordowanych przeszło 20 tysięcy.

Jednym z pierwszych posunięć niemieckiego okupanta było otwarcie więzień i pokazanie sowieckiego bestialstwa.

Mordów dokonywano nierzadko wrzucając granaty do zatłoczonych cel.

Zaraz po wejściu do Lwowa Niemcy spędzają miejscową ludność, aby pokazać sowieckie bestialstwo.

Żyją jeszcze świadkowie tamtych wydarzeń.

Rozmawiałem z nimi.

Jedna z nich to moja Babcia, dla której było to najokropniejsze wspomnienie z całej wojny – podwórze zasłane świeżymi trupami i metaliczny odór krwi…

8.

Jednak 22 czerwca 1941 r. przyniósł też nieznaczne wytchnienie Polakom, przebywającym na nieludzkiej ziemi.

30 lipca 1941 roku zostaje zawarty układ Sikorski – Majski. RP ponownie zostaje uznana za państwo przez reżim sowiecki.

12 sierpnia dekretem Prezydium Rady Najwyższej ZSRS zostają amnestionowani wszyscy obywatele polscy pozbawieni po 17 września 1939 roku wolności.

14 sierpnia zostaje podpisana umowa o formowaniu oddziałów wojska polskiego.

9.



Tymczasem od ponad roku na bezimiennych mogiłach polskich oficerów, pomordowanych na rozkaz Stalina, rośnie trawa.

Pytania o los wziętych do niewoli oficerów, jakie pod adresem Stalina wysuwa Sikorski, doczekały się w końcu riposty: uciekli do Mandżurii.

Od początków marca 1942 roku trwa ewakuacji polskiej armii gen. Andersa oraz tłumu uchodźców. Dla wielu uchodźców za późno. Mają jednak to szczęście, że umierają jako ludzie wolni.

Między swoimi.

13 kwietnia 1943 roku Niemcy odkrywają katyńskie groby.



10.



Rząd Polski prosi o pomoc Międzynarodowy Czerwony Krzyż.

To wystarczy, aby 25 kwietnia 1943 roku Kreml zerwał stosunki dyplomatyczne z Polską.

I wtedy dopiero tak naprawdę zaczyna się banderowski atak.

11.



Ciągle pomijany jest aspekt sowieckiej inspiracji, a czasem i udziału w wołyńskiej rzezi. Tymczasem istnieją źródła, które wyraźnie na to wskazują!



„Już 20 maja Biuletyn Informacyjny (AK – przyp. HD) oskarżył agentów sowieckich o inspirowanie mordów ukraińskich. (…) W późniejszych komentarzach Biuletyn informacyjny zmodyfikował swoje wcześniejsze stanowisko, jedynie podkreślając istnienie oznak, że agenci sowieccy dążą do wyzyskania pogromów wołyńskich celem dalszego podniecenia wrogości >>nacjonalistów<< polskich i ukraińskich [Biuletyn Informacyjny, 27 V 1943, nr 21]. Ta ostatnia konstatacja jest bezsporna. Jest bowiem faktem, że niektóre działania represyjne wobec Ukraińców, dokonywane przez oddziały partyzantów sowieckich obciążały konto polskiego podziemia, zwłaszcza że część z nich występowała w polskich mundurach wojskowych, z polskimi orzełkami na czapkach. Znaczna część tych żołnierzy mówi po polsku konkludował Biuletyn Informacyjny [14 X 1943, nr 41].”, Andrzej Leon Sowa “Stosunki polsko-ukraińskie 1939-1947″, Kraków 1998, ISBN 83-90931-5-8, s.210-211. Oddział Józefa Sobiesiaka ps. Maks rozstrzelał według świadectwa samego Sobiesiaka kilkunastu chłopów ukraińskich we wsi Nabrózka w maju 1942. (Józef Sobiesiak Brygada Grunwald, Warszawa 1966 s.27-28). Oddział stanowił część sowieckiej brygady specjalnego przeznaczenia płk Antona Brinskiego. “W donosie miejscowych Ukraińców, złożonym władzom sowieckim po zajęciu Wołynia przez Armię Czerwoną Sobiesiaka przedstawiono jako polskiego oficera, nacjonalistę. Trudno stwierdzić, czy masowa egzekucja wykonana przez ten oddział była wypadkiem odosobnionym. Wiadomo jednak, że oddziały partyzantki sowieckiej przeprowadzały na wielką skalę likwidację ukraińskich chłopów, uznanych za nacjonalistów. Znane są listy przeznaczonych do likwidacji ponad 200 Ukraińców z rejonu Sarn sporządzone w marcu 1943 r. przez tylko jeden oddział sowiecki „Czepigi”.” (Andrzej Leon Sowa “Stosunki polsko-ukraińskie…” s. 211.)

Są jednak historycy, którzy tej wersji zdarzeń wyraźnie zaprzeczają.

Trzeba w tym miejscu podjąć problem sowieckiej prowokacji, która jakoby doprowadziła do rzezi ludności polskiej na ziemiach wschodnich II RP. Według tej teorii konflikt polsko-ukraiński mieli wywołać sowieccy partyzanci, którzy podszywając się pod UPA, dopuścili się pierwszych mordów na polskiej ludności. Te rzekome sowieckie poczynania miały wywołać polski odwet, co z kolei zmusiło do reakcji UPA. Hipoteza ta, swego czasu często przywoływana przez ukraińskich autorów, nie znajduje żadnego potwierdzenia w źródłach i dlatego należy ją zdecydowanie odrzucić. (Grzegorz Motyka, Od rzezi wołyńskiej do akcji „Wisła”, s.167)

12.



Popatrzmy na ustalenia jedynej do tej pory wspólnej komisji historycznej Polski i Ukrainy:

3. Rola Związku Sowieckiego w tym konflikcie polegała między innymi na: organizowaniu sowieckich oddziałów partyzanckich, w których uczestniczyli także Ukraińcy i Polacy. Dla tych ostatnich utworzono kilka oddziałów. Oddziały te zajmowały zdecydowanie wrogie stanowisko wobec OUN i UPA, brutalnie pacyfikowały ukraińskie wsie i dokonywały represji wobec ludności.(…)

5. ZSRR tworzył specjalne oddziały partyzanckie, które podszywając się pod AK lub UPA dokonywały represji przeciwko ludności polskiej i ukraińskiej. Wzmagało to i rozwijało konflikt polsko-ukraiński i powodowało wzajemne akcje odwetowe między AK i UPA.*



13.



Pisałem już tu kiedyś, że dziwnym trafem zbrodnie UPA zbiegły się w czasie z zerwaniem kontaktów dyplomatycznych ZSRS z Polską. To nie jedyny zbieg okoliczności. Oto bowiem apogeum zbrodni zbiegło się w czasie z największą bitwą pancerną wszechczasów – na Łuku Kurskim. Niemieckie zaopatrzenie musiało być przesyłane przez obszar ogarnięty bratobójczą wojną. A ze źródeł sowieckich wiemy, że pod Kurskiem samej tylko amunicji Armia Czerwona zużyła… 8.000 pociągów!

Osiem tysięcy!

Niemcy, jako strona atakująca, zużyli prawdopodobnie znacznie więcej.

Do tego paliwo, części, żywność…

Czy pożar Wołynia mógł wpłynąć na regularność dostaw?

Przecież dopiero bitwa na Łuku Kurskim złamała potęgę Wehrmachtu na wschodzie.

Wygrana Niemiec z kolei zniszczyła by najbardziej doborowe jednostki Armii Czerwonej (blisko 70% czołgów i ponad 40% doświadczonych oddziałów piechoty).

Czym dla Stalina zatem było życie kilkunastu tysięcy polskich chłopów?

Ot, zwyczajna statystyka, nie mająca żadnego znaczenia w przypadku zwycięstwa…



14.



Najważniejsze pytanie, jakie po latach może zadać sobie w miarę obiektywny obserwator: czy UPA było opanowane przez sowiecki wywiad? A raczej – w jakim stopniu?

“Wiadomo, że z powodu braku wykwalifikowanych kadr wojskowych w latach 1942-1943 przyjmowano do UPA, nawet na wysokie stanowiska dowódcze, oficerów sowieckich, którzy uniknęli niewoli niemieckiej. Umożliwiło to powstanie w UPA sowieckiej siatki wywiadowczej, którą Służba Bezpieczeństwa UPA zlikwidowała w sierpniu 1943 roku. Można jednak przypuszczać, że nie była to jedyna siatka wywiadowcza w UPA. Schwytany w grudniu 1943 przez SB UPA dowódca sowieckiej grupy partyzanckiej Aleksander Czcheidze miał stwierdzić, że specjalny oddział sowiecki dokonał pod firmą UPA kilku napadów na Polaków, ale brakuje istotnych szczegółów na ten temat (przede wszystkim miejsc i dat).” **



15.



Ciągle jednak towarzyszą nam spekulacje. Dowody mogące potwierdzić sowiecką inspirację wołyńskich (i nie tylko) zdarzeń ciągle ukryte są w tajnych archiwach Federalnej Służby Bezpieczeństwa (spadkobierczyni NKWD) i GRU. Być może aktywny udział specgrup czerwonoarmiejców.

„Sprawa kontaktów ukraińsko-sowieckich jest jednak bardzo trudna do zbadania z uwagi na stosunkowo skromną bazę źródłową, a w celu ostatecznego jej wyświetlenia należałoby sięgnąć do dokumentacji sowieckich służb specjalnych.” ( Grzegorz Mazur op. cit.)



16.

Zastanawia mnie jeszcze jedno.

Dlaczego jeszcze w 1943 r. OUN oraz UPA zaczęły odcinać się od mordów?

W październiku 1943 kierownictwo OUN-B odnosząc się do rzezi wołyńskiej, ogłosiło, że “ani naród ukraiński, ani Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów” nie mają z masowymi zbrodniami nic wspólnego.” Wydarzenia, które miały miejsce w ostatnich miesiącach na ukraińskich ziemiach”, nazwano obopólną “rzeźnią”, w której brali udział ludzie działający w obcym interesie – niemieckim i sowieckim.

(wikipedia)

Ba, na dodatek są autorzy, którzy prawie zrównują liczbę ofiar polskich i ukraińskich z tym jednak zastrzeżeniem, że gros ofiar ukraińskich zostało zamordowanych przez UPA.

…partyzanci lojalni wobec OUN Bandery wymordowali dziesiątki tysięcy ukraińskich rodaków, podejrzanych o powiązania z Borowcem bądź Melnykiem. Choć nikt jeszcze nie zbadał tej kwestii, prawdopodobnie w 1943 r. UPA wymordowała równie wielu Ukraińców co Polaków.

Timothy D. Snyder The Reconstruction of Nations: Poland, Ukraine, Lithuania, Belarus, 1569-1999 (“Rekonstrukcja narodów: Polska, Ukraina, Litwa i Białoruś, 1569-1999″) str. 185.

17.



Jakoś tak się przyjęło praktycznie bez dowodu, że odpowiedzialny za Mord jest Stiepan Bandera, choć po prawdzie w tym czasie był więźniem niemieckiego kacetu (Sachsenhausen), gdzie ucinał długie dyskusje polityczne z… Grotem Roweckim!

Bo to przecież ideologia miała być wyłącznie winna.

Nacjonalizm.

Tymczasem polscy historycy, jak np. Marian Filar, obarczają winą za decyzje o Mordzie Dmytra Klaczkiwskiego, kierującego wołyńską OUN-B, Wasyla Iwachowa, referenta wojskowego OUN-B oraz Iwana Łytwynczuka, dowodzącego siłami UPA na północno-wschodnim Wołyniu. Ten ostatni według zeznań S. Janiszewśkiego był inicjatorem i najaktywniejszym organizatorem mordów na Polakach. Między marcem i majem 1943 r. po śmierci Iwachowa pełnia władzy przeszła w ręce Kliaczkiwskiego, który już samodzielnie zadecydował o rozpoczęciu czystki etnicznej na całym Wołyniu.

(wikipedia)

Ciekawy jest koniec powyższej trójki – Klaczkiwski zginął w walce z oddziałem NKWD 12 lutego 1945 r., Iwachiw został zabity jeszcze w 1943. Natomiast Łytwynczuk zginął dopiero w 1952 roku, wysadzając się otoczony w bunkrze w obwodzie Horohowskim.

O ostatnim możemy przeczytać, że oddziały podległe Łytwyńczukowi jako pierwsze na Wołyniu przystąpiły do eksterminacji Polaków. Łytwyńczuk wziął bezpośredni udział w zniszczeniu osiedla Janowa Dolina, gdzie dowodzone przez niego oddziały zamordowały ok. 600 Polaków. Łytwyńczuk wykazywał się szczególną gorliwością w przeprowadzaniu mordów na Polakach, niejednokrotnie chełpił się swoimi zasługami w likwidowaniu Polaków.

(wikipedia)

Tak więc nie ma praktycznie śladu po ciele Łytwynczuka.

Istnieje tylko raport.

Pamiętajmy, że w 1952 roku UPA przestała być problemem dla sowieckiej władzy. Nieliczne grupki przetrwały co prawda do 1953 roku (podobno jedna zahaczyła nawet o Breżniewa), ale w 1952 roku można już mówić o ustaniu zorganizowanego oporu.

Czy zatem Łytwynczuk mógł być agentem NKWD i w taki oto prosty, choć mało wyrafinowany sposób zakończono operację? Zginął jakiś nie bardzo pojmujący, o co chodzi, rezun, a Łytwynczuk z nową tozsamością dożył sobie w spokoju swoich dni jako kierownik miejskiej biblioteki publicznej w Leningradzie czy też kadrowy w jakichś zakładach traktorowych produkujących czołgi?

A potem emeryt i wzorowy dziadek?

Pamiętamy przecież prowokacje na ziemiach polskich - V komenda WiN, zamordowanie oddziału Henryka Flama…

Przecież akcje te były prowadzone pod dyktando sowieckich oficerów!

Wg sowieckich sprawdzonych wcześniej wzorów!!!



18.



Na razie skazani jesteśmy głownie na poszlaki. Jednak już starożytni Rzymianie mawiali:

is fecit, cui prodest.

Ten uczynił, kto odniósł korzyść.

Beneficjentem rzezi wołyńskiej był bez wątpienia Stalin.

Zyskał potrójnie:

1. Korzyść taktyczna: w chwili największych zmagań na froncie wschodnim (bitwa na Łuku Kurskim 5 lipca – 23 sierpnia 1943 r.) doszło do największych walk na zapleczu frontu, co siłą rzeczy musiało wpłynąć na zakłócenie niemieckich dostaw.



2. Korzyść operacyjna: mogący stawiać opór i próbować przejmować władzę na ziemiach II RP Polacy zostali przymuszeni do traktowania Armii Czerwonej jako sojuszniczej, i wyzwolicielki. Ba, życiorysy wielu ocalonych świadczą, że nierzadkie były przypadki późniejszej służby w oddziałach sowieckich, NKWD nie wyłączając.

Potencjalnie najbardziej wrogie sowietom narody zostały uwikłane na prawie pół wieku we wzajemną niechęć, jeśli nie wrogość. A to pozwoliło spacyfikować oba kraje stosunkowo niewielkim nakładem sił.



3. Korzyść strategiczna: Polacy masowo opuścili tereny, które mogłyby być sporne. Argument etniczny upadł. Ba, przybył nowy – tylko Stalin jest na tyle silny, żeby zaprowadzić spokój i porządek na ziemiach krwią przesiąkniętych.

Bo przecież w 1943 roku Stalin jeszcze nie wiedział, że praktycznie każde jego żądanie terytorialne będzie akceptowane przez aliantów.

Mógł obawiać się referendum.

Tak samo, jak po I wojnie światowej.

19.

Nawet i dziś korzyść z Wołynia odnosić chce tylko Rosja.

Rosyjskie MSZ opublikowało materiały na temat zbrodniczej działalności Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Armii Powstańczej. Dokumenty odnoszą się do okresu II wojny światowej i wskazują na współpracę ukraińskich nacjonalistów z hitlerowcami.

http://m.onet.pl/wiadomosci/swiat,z65jd

20.

W 2004 roku ukraiński historyk Jarosław Hrycak określił rzeź wołyńską jako “chrzest bojowy” UPA, równocześnie zaś zbrodnię wojenną i działanie absurdalne z punktu widzenia polityczno-militarnego. Co do tego, że była to zbrodnia wojenna nie ma zgody, bo przecież UPA w żadnym razie nie była „stroną wojującą”. Tym bardziej zaś polscy chłopi!

Natomiast z całą pewnością była to zbrodnia przeciw ludzkości.

Natomiast zachowane dokumenty, żyjący jeszcze świadkowie potwierdzają, że była to kontynuacja zbrodni rozpoczętej 17 września 1939 roku przez Związek Sowiecki.

Z punktu widzenia interesów ukraińskich faktycznie była absurdem. Zgoda.

Jednak z punktu widzenia sowieckiego imperatora sens miała jak najbardziej.

http://3obieg.pl/upa-bandyci-w-sluzbie-stalina
Gdybym był cukierkiem jaki miałbym smak?
Byłbym twardym cukierkiem, innych opcji brak!
Dlaczego twardym skąd wybór taki?
One się wszystkim dają we znaki.
Stara szakala bajka.....
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tuż po '45”