Jantarnyj-pomnik pomordowanych

Relacje z naszych wypraw mniej lub bardziej turystycznych
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Pigor
Generał Brygady
Generał Brygady
Posty: 1383
Rejestracja: 19 lis 2012, o 23:35
Województwo: Wybierz
Lokalizacja: kraina 1000 jezior

Jantarnyj-pomnik pomordowanych

Post autor: Pigor »

Marsz śmierci 31 stycznia 1945 roku
Pomnik w Jantarnym (ros. Янтарный, niem. Palmnicken, pol. Palmniki) ku czci pomordowanych Żydów.
…” W podobozie w Królewcu i w okolicznych, w których przebywało 4.700 kobiet i mężczyzn narodowości żydowskiej, ewakuacja nastąpiła 20 stycznia 1945 r. Najpierw zbierano komanda z okolic, a następnie 26 stycznia nastąpił wymarsz zbiorczy w kierunku miasta Palmnicken nad Morzem Bałtyckim. Ponad dobę trwał ciągły marsz w silnym mroźnym wietrze i głębokim śniegu. Osoby, niemogące dotrzymać kroku maszerującej kolumnie, eskorta rozstrzeliwała. W Palmnicken więźniów umieszczono na terenie nieczynnej fabryki, Stallhalle, gdzie przebywali przez 5 dni, nie otrzymując prawie żadnego pożywienia i picia. Dnia 31 stycznia wieczorem zwołano apel i oznajmiono więźniom, że natychmiast wyruszają w kierunku portu Piławy (Pilau), gdzie będą dalej ewakuowani statkiem do Hamburga. Jednakże informacja ta była nieprawdziwa. Po kilku godzinach marszu wzdłuż morza eskorta zaczęła odłączać od kolumny grupy osób i ich rozstrzeliwać.
Uratowana z masakry Fryda Gabrylewicz wspomina: „I właśnie moja grupa została odcięta, było nas 8 piątek, reszta poszła dalej, a nas zatrzymali. Wprowadzono nas dalej od brzegu morza, gdzie była cienka warstwa lodu, która załamywała się pod naszymi nogami. Przekonaliśmy się, że wprowadzono nas na Morze Bałtyckie. Kazano nam się położyć. Utworzyło się koło z całej czterdziestki. Esesmani podchodzili powoli, było ich 4 – 5, do każdej z nas i rozstrzeliwali. Leżałam głową w dół. Słyszałam jęki. Prawie na mnie leżał jeden trup. Czułam, że cieknie mi coś ciepłego po twarzy. Była to krew. Obok mnie leżała jedna koleżanka. My obie, zostałyśmy, niepostrzelone, może, dlatego, że inne trupy nas zasłaniały. (…) W pewnym momencie esesmani zaczęli krzyczeć:, „Schnell aufstehen und laufen”. Trzy kobiety jeszcze niezupełnie postrzelone wstały i wtedy zostały zastrzelone. Koleżanka też chciała wstać, ale ją przycisnęłam ręką i nie wstała. Później zaległa cisza, którą przerwały jęki konających. Po kilku minutach słyszymy kroki. Przyszli ci sami posteni, by sprawdzić, czy ktoś żyje. I zaczęła się strzelanina na nowo, przy której koleżanka dostała kulę w plecy, która wyskoczyła jej przodem i mnie zraniła w brzuch. Po minucie dostaję znowu kulę w nogę. (…) Koleżanka moja szepnęła: „Och, Fryda” i umarła. Ja leżę w przeraźliwych bólach i czekam na śmierć. (…) Wokół zaległa cisza. Nagle słyszę trzask, ale nie wiem, co to jest. Był to trzask lodu. Podnoszę głowę i widzę, jak lód się załamuje i trupy wpadają do morza” . …”
Źródło: http://www.rodzinaoswiecimska.pl/vii-ma ... -stutthof/ zdjęcia pomnika poniżej:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Poszukiwania to nie hobby-to choroba.
Pozdrawiam
Pigor
ODPOWIEDZ

Wróć do „Włóczykije na tropie - nasze wyprawy bez "patyka"”